Argentyna – Dzień 186

Dzień sto osiemdziesiąty szósty 28.03.2019

Czwartek słoneczny, chociaż zaczęła się już jesień, drzewa są żółte lub czerwone.. ciekawie… Trochę chłodno, ale tylko w nocy. W dzień temperatura zdecydowanie przekracza 25 stopni Celsjusza.

jedziemy drogą na laguna Llancanello. Tuż obok anteny, która jedyna w Argentynie „łapie” promieniowanie kosmiczne…

ccarapacho 2 poprawiony

Dziś ciekawy dzień. Pojechaliśmy na zaproszenie Guillermo do Carpacho, gdzie mieści się jego szkoła wiejska. Carpacho pewnie próżno szukać na mapie. To miejsce pośrodku niczego, nie ma nic, tylko kilka budynków szkolnych, gdzie uczy się około 30 uczniów, a nauczycieli jest około 10. Już widzę, jak niektórzy mówią, że to luksus w nauczaniu, bo w Polsce klasy są przepełnione. Ale… w Carpacho jest na przykład 5 uczniów na lekcji (lub czworo), nauczyciel jest z nim w zależności od potrzeb – trzy dni, cztery, a czasami nawet pełne 12 dni, bo tyle trwa cykl nauczania, potem 10 dni w domu i od nowa. Ciekawe. W szkole wiejskiej uczą się wszystkie dzieci i młodzież, między 13 a 17 rokiem życia z okolicznych (uwaga, nawet nie wiosek..) domów. W promieniu 50 km jest około 50 domów.

Oglądamy Cosina solar, czyli przygotowana kuchnia solarna, gdzie na talerzu obróconym w kierunku słońca przyklejone są lusterka i skupiają w jednym punkcie ciepło słoneczne. Jako eksperyment dzieci pokazują nam jak to „urządzenie” przypala karton, tworzy ogień. Bardzo ciekawe. Oglądamy niewielkie szklarnie, gdzie uprawia się warzywa (w tym momencie akurat pomidory). W szkole oprócz matematyki, chemii czy fizyki i przedmiotów poświęconych uprawie roślin, działań środowiskowych i rolniczych, uczy się czegoś na kształt kreatywności. Wykorzystania swoich umiejętności i swojego sposobu myślenia, na znalezieniem sposobu rozwiązania pewnych trudności. Na przykład woda, która jest pompowana z ziemi w tym terenie jest dosyć zasolona. Nie tak bardzo, jak woda morska ,ale jednak.  W szkole skonstruowano z folii, bidonu i niewielkiej ilości rurek, coś na kształt basenu, gdzie woda, pod przykryciem z folii paruje i do plastikowego lejka (po plastikowej butelce z wody 6 litrowej) skrapla się i rurką cieknie do dużego bidonu. Odsolona oczywiście. Wszystko w ramach eksperymentu, ale wygląda na to, ze działa.

proba (18) ważne

W szkole jemy obiad, poznajemy kucharki (to ważne) i wszystkich nauczycieli. Oczywiście nie udaje się nam z wszystkimi porozmawiać, ale ci, z którymi podczas obiadu rozmawiamy są przeuroczy, sympatyczni, otwarci i bardzo wykształceni. Poznajemy to po tym, jak szukają synonimów, by być zrozumianym.

Bardzo ciekawe jest to, ze w szkole uczą oswajania koni. Wygląda to tak, że w całęj okolicy jest mnóstwo dzikich koni. Dzikich, nie znaczy że bez właściciela, oznacza, ze rodza się konie, dorastają w warunkach naturalnych, ale  są własnością tych osób, na których terenach „się pasą..”. Właściciel konia, wie, ,która klacz spodziewa się młodego.

Gaucho, czyli taki pasterz łapie na lasso i przy pomocy bolleadoras dzikiego konia i spędza go na niewielki ogrodzony teren przy szkole. Na środku placu jest specjalne miejsce zwane Corral redondo.

corall

Tam tresuje się, czy raczaj oswaja konie. Proces oswajania trwa prawie pół roku, Piewszy raz dwie, lub rtezy godziny najpierw w towarzystwie innych koni (dwóch lub trzech) spędza godzinę w corral Redondo. Później, gdy się wybiega, zaczyna się spokojny proces owswojania go. Con mucha paciencia,  todo movimientos suave. Como un baile, cuando Se  entonce Se rima,

Amanse – proces oswajania koni.

Wracamy zahaczając lekko o lagunę Llancanello. Pięknie..

llancanelo 1