Argentyna – Villa Gesell – sto sześćdziesiąty trzeci i czwarty dzień wyprawy

Zasłyszane od Gali i Ryśka, którzy dziś wrócili z wojaży po Argentynie. Ciekawa kwestia jest z samochodowym GPS. Człowiek stara się być kulturalny i uprzejmy, a tu „Kaśka”, która jako głos ustawiona jest w GPS cały czas przeklina. A skąd się jej to bierze? A to bardzo proste. GPS jest urządzeniem wyprodukowanym w jakiejś stodole argentyńskiej, na jakiejś licencji amerykańskiej. I owszem, ma taką opcję, by mu język polski pisany ustawić, także komunikaty na wyświetlaczu są w języku polskim. Ale Kaśka, niestety, ma tylko kilka dostępnych opcji, a wśród nich brak polskiego. Jest kastellano (hiszpański). I super. Można, jeśli się rozumie ten język. Ale co z tego, skoro i tak człowiek cały czas myśli po polsku, a Kaśka w kółko tylko kurwa i kurwa powtarza. Skąd się to bierze? A pewnie stąd, że curva (czytaj kurwa) to po hiszpańsku zakręt…. Więc GPS-owa Kaśka cały czas mówi: kurwa peligrosa, jeśli jest niebezpieczny zakręt.  Ot i wszystko…

SONY DSC

Najlepsze mięso, jakie można kupić w Argentynie z wołowiny, to ta część, która nazywa się bife de chorizo. Jak jesteś w restauracji i zamawiasz seco, albo bien cosido to oznacza że dostaniesz suchy jak wiór kawałek mięsa. Niejadalne. Jeśli zamówisz a punto, to będzie to w sam raz, a jeśli jugoso (czytaj Hugoso) to będzie to mięso krwiste w środku. A już bien jugoso to osobna sprawa. Dostajesz kawał mięsa po 2 mm upieczony z każdej strony, a w środku 5 cm surowizny…

A my lubimy domowe asado, które przyrządza „miszczuniu”: Ricardo …

Tradycyjne asado argentyńskie składa się z kaszaneczki, a raczej z czarnego salcesonu, wołowinki (żeberka lub bifo de chorizo) i do tego kiełbaska wieprzowa.