Mieszkanie w Bieszczadach pomimo, że jest marzeniem wielu osób nie jest pozbawione wyzwań i problemów. Chodzi mi o problemy techniczne które są wynikiem mieszkania w bardziej niedostępnych miejscach. Dotyczy to również innych rejonów Polski, jednak jak się przekonujemy każdego dnia, góry z oczywistych względów niosą większe wyzwania… Ostatnimi czasy doświadczamy na własnej skórze tych uciążliwości. A właściwie doświadcza ich nasz pojazd. O tak, Defender nie ma lekko i chyba podczas całej podróży po Ameryce Południowej nie miał takich wyzwań jak tu w Polsce…
Najważniejszym kłopotem jest zawieszenie naszego pojazdu. A zwłaszcza jego tylna oś na której są zamocowane poduszki powietrzne. Właśnie wczoraj po dosyć karkołomnej jeździe po „naszej” drodze dojazdowej wyskoczyła ponownie sprężyna z gniazda.



Ostatnio taki przypadek wydarzył nam się na północy Ekwadoru. Na bardzo wymagającym odcinku drogi przed granicą z Kolumbią.
Z powodu zbyt mocnego przechyłu całego auta przykręcona do mostu sprężyna po prostu wyskakuje z mocowania na ramie. Przyczyną tego może być fakt że nie mamy drążka stabilizacyjnego. W Ekwadorze po kilku godzinach lewarowania samochodu włożyliśmy sprężynę na miejsce i …. zapomnieliśmy o temacie 😉


Sprawa wróciła jak bumerang po wielu tysiącach kilometrów na całkiem innym kontynencie… I tym razem doraźnie umieściłem ponownie sprężynę na swoim miejscu. Jednak docelowo trzeba będzie wymyślić jakiś „patent” na jej zabezpieczenie…
Problemik drugi…
Innym problemem są łańcuchy na opony. A właściwie ich odpowiednie i mocne zamocowanie na oponie. Już kilka razy zerwały się plastikowe zaczepy trzymające naciąg łańcucha na oponie. Niestety pomimo tego że kupiliśmy te łańcuch po długich poszukiwaniach i upewnieniu się co do ich jakości, za mocne nie są…

Dlatego przerobiłem ich mocowanie na trochę bardziej adekwatne do terenu. Zamiast plastikowych naciągów, założyłem metalowe cybanty. Teraz powinno już wytrzymać 😉


Przygotowania przed zimą
Aby lepiej wykorzystać właściwości jezdne Defendera postanowiliśmy założyć mu bardziej drapieżne opony. I wybraliśmy chyba najagresywniejszy bieżnik typu Simex …




Jak do tej pory spisują się bardzo dobrze, pomimo opinii części osób, że nie nadają się na śnieg. Jednak nie „upalamy” auta zbyt mocno, bo nasze standardowe półosie, mosty i zabieraki mogłyby tego nie wytrzymać…
Łada
Ze względów praktycznych w naszym „nowym domu” do zadań specjalnych wykorzystujemy inny pojazd. Jest to Łada Niva. Trafił się nam fajny egzemplarz w wersji eksportowej na Niemcy z bardzo dobrą blacharką i bez żadnych usterek. Zrobiliśmy mu większy przegląd i wymianę płynów przed sprowadzeniem w Bieszczady i służy nam do dziś.


Łada świetnie daje radę w jeździe po stromych trawersach i podjazdach pomiędzy półkami poszczególnych partii łąk. Co prawda wymaga częstszych kontroli napędów i czasem jakiejś drobnej naprawy. Niestety jak większość takich konstrukcji zza naszej wschodniej granicy…



Jeśli miałbym pokusić się o opinie który lepszy, to nie dam rady. Oba są całkiem inne i sprawdzają się w różnych sytuacjach inaczej. Jednak bez Łady nie udało by się nam sprawnie funkcjonować w Bieszczadach….




—————————————–