Boliwia – Dzień 276

Dzień dwieście siedemdziesiąty szósty  26.06.2019

Dziś miałem zabrać się za naprawę samochodu. Zaraz po przyjeździe do Tupiza okazało się, że kapie skądś płyn z układu chłodzenia. Na szczęście po bliższych oględzinach wyszło, że lekko kapie z węża od chłodnicy. Nawet nie pękł, tylko po prostu chyba sparciał ze starości. Na szczęście mamy taki jeszcze z zapasów z Polski. Co za przypadek… 😉 A może dokładne i metodyczne zaplanowanie wyprawy…???

Plany były ambitne, ale boliwijska rzeczywistość zniweczyła je doszczętnie… Bardzo długie poszukiwania na mieście zwykłej żywicy epoksydowej, środka zabezpieczającego metal przed korozją spełzły na niczym. Wydawać by się mogło, że nawet w Tupiza takie rzeczy są dostępne od ręki, ale nie. Na dodatek naprawdę mało kto ze sprzedawców wykazywał zainteresowanie, aby pomóc nam… Taki kraj, niby cywilizacja, jednak nie do końca!

Jedźmy na wschód, tam musi być cywilizacja….

Tak więc dzień pomimo chęci upłynął na nic nie robieniu… No prawie nic nie robieniu, bo wymieniłem żarówkę w jednym z pomieszczeń gdzie mieszkamy 🙂