Jesteśmy w Urugwaju. Pogoda dziś wymarzona. Zimno, ale słonecznie. Rankiem zapakowaliśmy nasze motorki w cały ekwipunek i ruszyliśmy w stronę granicy. Jeszcze w Argentynie pozbyliśmy się wszystkich peso, kupując maleńkie pamiątki, zostawiliśmy sobie jedynie trochę peso, na międzynarodowy most nad rzeką Uruguay (Puente International Gualeyguachu – Fray Bentos).
Odprawa przebiegła dosyć szybko, choć jak zwykle trochę czasu zmitrężyliśmy w oczekiwaniu na wypisanie pozwolenia na wjazd motocyklami. Wszyscy celnicy zajmowali się raczej oglądaniem meczu, bo akurat grała Argentyna z Iranem (ledwie wymęczyli 1:0!!!).
Tuż za granicą spotyka nas nie lada nieszczęście. Zepsuł się komunikator. Straciliśmy ze sobą łączność. Mamy nadzieję, że uda się to naprawić, trzeba trochę przylutować jeden z kabelków przy mikrofonie i jest szansa, że łączność wróci…
Dojechaliśmy do Mercedes. Tu czekali już na nas Elena i Horacio. Dostaliśmy „swój” pokój i miło spędziliśmy popołudnie oraz wieczór, rozmawiając o podróżach, polityce i historii. Jak zwykle było bardzo sympatycznie. To szczęście mieć takich przyjaciół na drugim końcu świata!