433 dzień wyprawy
Wstajemy skoro świt, punkt siódma wchodzimy na śniadanie (wcześniej nie można). Siódma dwadzieścia już jesteśmy w drodze do metra i jedziemy na Dworzec Shinjuku. Tam przesiadamy się na pociąg do Otsuki, a z niego na kolejny pociąg do Kawaguchiko. I tak oto docieramy do miejsca, z którego pięknie widać wulkan Fuji, świątą górę Japonii. Pewnie widać ją też z wielu różnych innych miejsc w jakimś promieniu (bo stratowulkan ma wysokokość trochę ponad 3700 mnpm), ale my wybraliśmy właśnie to miejsce. Ruszamy na kolejkę linową, która wznosi nas na pobliski niewysoki szczyt, z którego rozpościera się bajeczny widok na Fuji.
Cieszymy się widokiem długo. Nie chcemy już iść pływać po jeziorze Kawaguchi, choć może i warto. Jest bardzo dużo ludzi,, wszędzie tłumy, także my marzymy tylko o tym, by w spokoju przyglądać się Fuji.
Tak też robimy i siedzimy na górze Kachikachi, jest też królicza świątynia niewielka. Jemy lody i przez chwilę zastanawiamy się czy nie kupić misia dla Oliwki, ale jednak metka z napisem made in china skutecznie nas zniechęca.
Zjeżdżamy na dół i japońskim zwyczajem (hahaha) idziemy dziś dla odmiany po 12 dniach japońskiego żarcia, do hinduskiej knajpy. Tam objadamy się chlebkami naan i curry. I tak można żyć!!!
Wracamy spokojnie na pociąg. Wsiadamy, jedziemy. Przesiadamy się raz. potem czeka nas niemiła niespodzianka, bo okazuje się że pociąg nie jedzie do dworca Shinjuku. Gdzieś się zatrzymuje po drodze, wszyscy wysiadają. Musimy się przesiąść kolejny raz. Nieważne, jakoś w końcu dojeżdżamy do Shinjuku a potem zmęczeni z trudem znajdujemy nasza linię JB, która wjezie nas już bezpośrednio na ulicę gdzie jest nasz hotel. Zjadamy szybciutko ramena i pierożki. Czas do hotelu,, do maleńkiej wanny, do małego pokoiku… czas na sen i odpoczynek.
05.05.2024
———————–