Tajlandia – trzynasty dzień wyprawy

Fantastyczny poranek. Ja – wyspana. Mąż trochę mniej. W pokoju obok ktoś zaprosił tajską dziewczynę do pokoju. Było głośno… Rano wczesna pobudka. Wyruszamy dziś do miasta Aluthaya – dawnej stolicy Tajlandii. To miasto pełne świątyń, i ich resztek. Aluthaya poważnie odczuła skutki tegorocznej powodzi. Większość miasta była zalana na wysokość 1 metra. Z hostelu idziemy do ulicy Kho San i wsiadamy w taksówkę, zawozi nas na dworzec, kupujemy bilet i wsiadamy w pociąg. 6.40 odjeżdżamy. Trochę wcześnie, ale właśnie budzi się słońce.

aluthaya (54)
W półtorej godziny dojeżdżamy do celu. Od razu wsiadamy w tuk-tuka i jedziemy do pierwszej świątyni, którą jest Wat Mahathat. Najbardziej znana chyba, ze względu na głowę rzeźby, która w którejś z kolejnych zawieruch wojennych, utknęła w korzeniach i przez lata obrosła.
Bezsprzecznie najpiękniejszą świątynią jest Phra Mongkobkophit, najlepiej zachowana, z pięknym wizerunkiem Buddy. Poza granicami miasta warto odwidzić Wat CHaiwatthanaram, ruiny 1630 roku. Nie będzie zawiedziony ten, kto stawia na wielkość. Świątynia Wat Yai Chai-Mongkol nie zawiedzie go pod tym względem. Ogromny leżący Budda, pokryty złotą szatą, Próbujemy jeszcze coś zjeść w miasteczku, ale finalnie wyruszamy około 14.00 do Bangkoku. Pociąg miał opóźnienie, więc się załapaliśmy wcześniej, niż planowaliśmy.

bangkok dzień 3 112
Dzięki temu zwiedzamy jeszcze jedna świątynie – Wat Tramit. To świątynia Złotego Buddy. Olbrzymi wizerunek Buddy faktycznie zapiera dech w piersiach , nie tylko dlatego, że trzeba się wspiąć na czwarty poziom po stromych schodach, by go zobaczyć.

bangkok dzień 3 124
Szwendamy się jeszcze chwilę po mieście. Zaliczamy chińską dzielnicę, pijemy sok z granatu i ponownie sok z trzciny cukrowej, który już próbowaliśmy wcześniej w Kuala Lumpur. Chińska dzielnica jest rozległa i hałaśliwa. Dookoła ogromne ilości straganów, zarówno z daniami kuchni chińskiej, jak i ciuchami, butami, przyprawami, chińskimi papierowymi zabawkami.

bangkok dzień 3 137