Argentyna – Dzień 213

Dzień dwieście trzynasty 24.04.2019

Poranek na campingu ma swoje plusy. Czasami korzystanie z dobrodziejstw cywilizacji przynosi ulgę. Poranny prysznic i toaleta pod ręką zapewniają wystarczający komfort. Nigdzie się nie śpieszymy i leniwie zjadamy jajeczniczkę, popijając herbatką. Obok nas para z dzieckiem z Surinamu, trochę dalej stara toyota ze Szwajcarskimi emerytami. Bierzemy się do roboty, jedni piorą, drudzy naprawiają i przeglądają auto. Prania pełne linki.

cafay1

Moczymy suszone grzybki i na obiad robimy grzybową… Dzień upływa prawie że leniwie. Po południu zaczyna się ruch na campingu. Finał z etapów wyścigu Roses de Andes. Francuskie kobiety jadą samochodami 4×4. I cztery Kanadyjki, jak się później dowiadujemy. Wyścig jest przeznaczony tylko dla kobiet, udaje nam się później wieczorem z nimi porozmawiać.

sdr

Pod wieczór udajemy się na miasto aby przypomnieć sobie jak wygląda cafayate, gdzie byliśmy cztery lata temu. Region jest mocno winiarski, wina tu pod dostatkiem. Co ważne, winorośle rosną tu na odpowiedniej wysokości, co oznacza że nocą odpowiednio je schładza temperatura. Kupujemy dwa wina i wracamy na camping.. I jeszcze lokalny chlebek…

mde

cafay2