Ekwador – Dzień 478

Dzień czterysta siedemdziesiąty ósmy – 14. 01.2020

Wyjeżdżamy z Quito. Co prawda hotel mieliśmy o 10 USD tańszy, ale pokój może podobny, lekko wszystko pokryte patyną starości, dużo uszkodzeń, ale pościel  czysta i materac wygodny. Śniadanie prawie że porównywalne, także cieszymy się, że zmieniliśmy hotel na ekonomiczny. Auto bezpieczne na parkingu było. Teraz spokojnie kierujemy się w stronę równika. Jedziemy do muzeum Mitad del mundo, czyli połowa świata, pół świata. Czyli równik. 😉

image024
Dojeżdżamy około 30 km za Quito. wchodzimy na duży ogrodzony teren, gdzie dominują sklepy, sklepiki i restauracyjki dla turystów. Oprócz tego pomnik – Mitad del mundo i planetarium, gdzie ubieramy gogle, które przenoszą nas w świat, a w zasadzie we wszechświat gdzie oglądamy jak to układ słoneczny jest ułożony.

Raczej to wersja dziecięco – młodzieżowa, animowana. Ale w wersji hiszpańskiej, więc znowu okazja do praktykowania języka.
Pomnik i przechodząca przez niego żółta linia oznaczająca równik przypomina nam, że nie tak dawno, bo w październiku 2018, przekraczaliśmy równik na oceanie, na statku Grande Afrika.
Czas jednak szybko leci i aż trudno uwierzyć, że to już minęło od tego momentu 15 miesięcy. Robimy setki zdjęć, których później wieczorem selekcjonując, nie będzie można wyrzucić, takie
wszystkie piękne… Nie wiem, czujemy jaką szczególna symboliczność tego przekroczenia równika.. Nieoczekiwanie dla nas spotykamy Polaków. Krzysztof i Teresa. Warszawa/Kraków.
To słynni sportowcy, on jest prezesem Polskiego Związku Biegówimage040 na Orientację, ona trenerką tegoż.
Jest to bardzo ciekawe spotkanie dla nas. Fajnie jest spotkać ludzi, kompletnie innej branży i w zasadzie też zainteresowań..
Opowiadają nam historię jak się znaleźli w Ekwadorze, że w Machala będzie w lutym bieg na orientację i różne inne ciekawostki.
Bardzo pouczające spotkanie. Robimy kawę w naszym Defie, częstujemy, gadamy. Czas mija.
O 15.00 jedziemy dalej, po drodze znajdujemy jadłodajnie. Jemy późne almuerzo, ale za to ja jem guatitę, i dużo później dowiaduję się, że to gulasz z flaków. Wiem, widzę te kawałki skórek w swoim sosie z kostkami ziemniaków, i po prostu je odkładam, choć zakładam, że chyba mają tłuszcz pożyteczny dla mnie…

image046
Dobra. Ruszamy dalej i finalne drogą dwupasmową, och niektóre drogi ładne w Ekwadorze, dojeżdżamy do San Pablo Laguna. Duże dosyć jezioro, jak na Ekwador. Dookoła pełno domostw, ale my
za pośrednictwem aplikacji ioverlander, znajdujemy w miarę spokojne i ciche miejsce.

image048

Co prawda późnym wieczorem okazuje się, ze to miejsce schadzek miejscowych i zakochanych w autach, ale już się tym nie zajmujemy, tylko idziemy spać.

image049

————————-