Peru – Dzień 347

Dzień trzysta czterdziesty siódmy 05.09.2019

Od rana mamy już nerwy przed wylotem. Niby nic szczególnego, jednak nosi nas trochę. Jemy śniadanie, potem kręcimy się trochę po domu Cecylii, który jest bardzo rozległy. Staramy się zabijać czas, aby nadszedł moment wyjazdu na lotnisko. Nie lecieliśmy już samolotem ładnych parę lat. Ostatnie dwie wyprawy, to przecież przeprawa przez Atlantyk statkiem. Kupujemy jeszcze doładowanie internetu na nasze dwie karty sim peruwiańskie, aby mieć dostęp po powrocie do niego.

Wieczorem po pożegnaniu z Cecylią, wsiadamy w taxi i jedziemy na lotnisko. Podróż trwa strasznie długo w ogromnych korkach, a na dodatek na jednym ze skrzyżowań w aucie gaśnie silnik i potem „gubi ” wolne obroty… ! Kierowca zatem szarpie autem niemiłosiernie, aby dojechać wreszcie na lotnisko. Nasze torby są bardzo ciężkie, co my tam napakowaliśmy!!! Jest około 21 wieczorem, lot mamy o 2.40 w nocy. zaczynamy powrót do Europy… siedzimy na lotnisku, podjadamy parówki i bułki. życie…

dav

dav

dav