Przez Atlantyk – dzień 15

Dzień piętnasty – 08.10.2018

Budzimy się skoro świt. Wydaje się że jest zdecydowanie większy hałas niż na poprzednim statku którym płynęliśmy wcześniej. Wszystko jakby bardziej skrzypi, hałasuje, wibracje są odczuwalne trzy razy bardziej. Ale może tak się tylko wydaje. „To stary statek” – mówi Krzysiek. – „żeby się tylko nie rozleciał na środku oceanu z tej starości”.

Już mam przerażenie w oczach. Nie umiem pływać, więc nie byłoby to nic przyjemnego zacząć się topić pomiędzy kontynentami. Gaszę te dziwaczne projekcje w mojej głowie i czym prędzej wstajemy.

Rano na śniadanie jajecznica…  Ser, wędlina (słaba), tosty, kawa, herbata. Potem znowu rytuał, ćwiczenia, prysznic, ćwiczenia. Wydaje się jakoby życie bez planu nie miało sensu. Ale oczywiście tylko dla niektórych. Można żyć spontaniczne i jakoś też to wychodzi.

IMG_6405

Z drugiej strony tak dziś rozmyślałam o potrzebie zmian i codziennych rytuałów. Znowu pomyślałam, że jak ktoś podróżuje to wiele razy żyje, bo może jakoś tak wejść w inny rytm. Z drugiej strony pomyślałam, że zazdroszczę aktorom, bo oni mogę sobie wejść w każde inne, grane życie. Ale nie, potem znowu refleksja, że im jednak nie zazdroszczę…

Zeszliśmy (a raczej zjechaliśmy windą) zobaczyć nasz samochód, a bardziej zabrać z niego jeszcze kilka drobiazgów. No nie jest dobrze. Pod autem różowawa mokra plama. Otwieramy maskę i faktycznie, spod wężyka od chłodnicy wyciekło trochę płynu. Co prawda bardzo niewiele, ale jednak wyciek jest. Jakoś to będzie, ale w Urugwaju, trzeba będzie ten wężyk wymienić, mamy taki w zapasie. Nie powinno to mieć większego znaczenie teraz, na tym etapie. Z auta zabieramy dodatkowo jedną żubrówkę… może się przydać na jutro. W końcu rocznica narodzin to nie byle co…

IMG_6429

Okazuje się że mamy niesamowitą ekipę współpasażerów. Z każdą kolejną rozmową i kolejnym wspólnym posiłkiem, poznajemy się bardziej. Większość z nich jest ludźmi otwartymi, sympatycznymi, rozgadanymi, żartującymi cały czas, podchodzącymi  z dużym dystansem do życia. Wszyscy to emeryci. Żadne z nich nie jest już czynne zawodowo. Prym wiedzie Isabelle. To Szwajcarka, która przez większość swego życia zajmowała się fizjoterapią, masażami i akupunkturą. Złapała Krzyśka za jego chory łokieć tenisisty i prawie od razu mu przeszło… wystarczyło, ze trochę pomasowała. To żarty oczywiście, bo jeśli się go nie nadwyręża to i tak mniej boli, a mój mąż dużo teraz nie robi poza oglądaniem filmów i kasowaniem niepotrzebnych plików ze swego komputera. AAA, no dobra, bo tu protestuje bardzo, sprzątnął kabinę. To mu trzeba oddać…

Isabelle gada za trzech, całuje i masuje wszystkich mężczyzn, flirtuje namiętnie z kapitanem, którym zresztą jest zachwycona. Co rano pędzi, jak go tylko zobaczy w oficerskiej mesie i mówi do niego po polsku (z lucerneńskim akcentem): „Dzień dobry”. Marek się tylko rozpromienia, a ona tym bardziej, dyga jak pensjonarka, splata dłonie za plecami, lekko unosi się na palcach. Przyglądanie się temu co ranek, naprawdę wprawia nas wszystkich pasażerów w rozchichotany nastrój.

IMG_6399

Samotny motocyklista Harry okazał się być muzykiem. No muzyk, to za dużo powiedziane, ale gra na trąbce, albo raczej próbuje. Dziś przyniósł ją z kabiny do messy czym wzbudził duże zainteresowanie. Nie znam się w ogóle na tym instrumencie, w dodatku widać, że jest on stary i lekko mówiąc zużyty. W dodatku Harry twierdzi, że coś zepsuło się w przyciskach, więc nie może wydobywać dźwięku tak jak by chciał. Poza tym mówi, że owszem, gra od 40 lat, ale miał ponad 2 letnia przerwę, a z grą na instrumencie niestety nie jest tak, jak z jazdą na rowerze. Zapomina się. Jakoś ta pamięć mięśni nie działa. A mogłaby…

W każdym razie Harry podjął wyzwanie zagrać coś ze mną w duecie, nie wiem, jak to zrobić trąbka plus harmonijka, ale na razie nie będę się tym zastanawiać… Po prostu.

IMG_6400

Ameryka Południowa jest niewyobrażalnie daleko, tysiące kilometrów i dystans ten wydaje nam się bardzo odległy. Zwłaszcza jak się płynie statkiem. Każdej doby pokonujemy około 700 km i to uzmysławia nam jak ogromny jest świat…

 

———————————————–