389 dzień wyprawy
Wyłazi ciągle to białe gówno na kafelkach… Mam skojarzenia jak w jednym z mocnych skeczów o domku w Karkonoszach… Do sprzątania ciągle niewyobrażalne ilości metrów kwadratowych. Każdą białą plamę trzeba trzeć, raz przy razie. Jak to Krzysztof mówi, metodycznie. Ale powiem, że naprawdę człowiek jest nie przyzwczajony do fizycznej pracy. Niby sprząta, niby gotuje, pierze, piecze, ale cały dzień na kolanach to przechodzi ludzkie pojęcie 🙂 Chyba naprawdę niepotrzebnie się tak zaoferowałam do tej pracy. Krzysztof mówi, że tego nie przemyślałam, że to zbyt pochopne. I tak dalej i tak dalej. Bolą plecy i głowa. Po szybkim obiedzie, Iwona kupiła na obiad w Ameryce indyka – zasypiam…
22.03.2024
—————————–