Przyjeżdżamy do Esquel. Idzie nam bardo sprawnie, bardzo Ładne widoki. Krajobraz zdecydowanie się zmienia. Dużo traw. Co nas cieszy, bo już od długiego czasu nie wiedzieliśmy normalnej trawy i pastwisk. Pachnie tą trawą bardzo. Dużo także kwitnących na fioletowo ostów przy drodze.
Po drodze zatrzymujemy się w Tecka na stacji benzynowej. Oczywiście paliwa brak, bo jakże by inaczej. Ale nas już to nie przeraża, mamy zapas, dojedziemy do Esquel. Bez paniki.
Esquel jest położone w górach. To miasto, które słynie ze starej kolei patagońskiej oraz z pięknego położenia, w samej dolinie, otoczonej górami.
Gdy przyjeżdżamy do miasta jak zwykle szukamy informacji turystycznej, później sklepu, koniecznie też sklepu z mięsem, a później (albo wcześniej, w zależności od okoliczności) campingu. Bardzo ważna jest też stacja benzynowa. Esquel jest pierwszym cywilizowanym wielce miastem. Ma aż 4 (słownie:cztery) stacje benzynowe. Wszystkie czynne i wszystkie mają paliwo.
Znajdujmy uroczy camping, prowadzony przez starszą parę, potomków Belgów. Dziadkowie tej pary przybyli do Argentyny w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Jak zwykle rozkładamy namiot, materace, śpiwory, robimy zakupy, później kolacja i planowanie dnia następnego.
Bardzo sprawnie dziś poszło. I mięso dziś z grila – palce lizać. Pyszne, kruche, idealne.