Dzień sto piętnasty 16.01.2019
Płyniemy promem z Quellon na wyspie Chiloe do Chaiten na kontynencie. Chile to wielki kraj, a w patagońskiej części bardzo mocno poprzedzielany różnymi jeziorami, dopływami, poszarpanymi wybrzeżami, dlatego też często korzysta się tu z promów. Gdybyśmy zdecydowali się na to, że z Chiloe jedziemy do Chaiten „naokoło”, to musielibyśmy cztery razy korzystać z niewielkich promów. Zdecydowaliśmy się na jeden dłuższy..
Naviera Austral, firma która obsługuje tą linię to całkiem znośny statek.
Wjechaliśmy na pokład najniższy, nie więcej niż 35-40 pojazdów, górny pokład to zamknięte pomieszczenie, z oknami dookoła, dzięki którym można pooglądać widoki. Ponad 200 miejsc siedzących. Wygodnie. Trochę jak w samolocie. Trochę buja. Górny pokład – widokowy, odkryty i mostek kapitański wraz z pomieszczeniami załogi.
Wypłynęliśmy z niewielkim opóźnieniem, biorąc pod uwagę specyfikę statków, wypłynęliśmy po prostu, o 12.15 (a mieliśmy o 11.00 a początkowo o 12.00) W biurze Naviera Austral w Castro powiedzieli nam, ze już o 9.00 powinniśmy się zameldować na załadunek.
Wczoraj w Quellon powiedzieli nam, że o 10.00 mamy się podstawić. Dziś – wjechaliśmy na pokład o 12.00. Nie jest źle.
O 19.00 dopływamy do Chaiten. Spotykamy się z Harrym… Co za radość… Mój najlepszy przyjaciel z Grande Africa. Harry opowiada nam całą historię swojej wielkiej miłości. Poznał kobietę w Montevideo i jest przekonany, że to kobieta jego życia. Chyba muszę tą historię opisać w książce…
Po fantastycznym spotkaniu, pełnym emocji, ruszamy dalej. Musimy znaleźć miejsce na nocleg, a najpierw na kolację… Głód woła gromkim głosem!!
zobacz jak zjeżdżamy z promu tego dnia…