Kolumbia – Dzień 655

Ciekawe dokąd Kolumbia i ten świat zmierza? Sytuacja w ostatnich miesiąca wygląda tak z mojej perspektywy, jakby większość rządzących naoglądała się w młodości filmów katastroficznych i mają tylko taki wzorzec w głowie. No bo jak nazwać to co się dzieje globalnie na świecie. Sprzeczne informacje, nie potwierdzone „newsy” są podawane każdej chwili w telewizji, prasie a zwłaszcza w internecie.

Kolumbia, coraz więcej propagandy w telewizji

Taki oto obrazek z dzisiejszej telewizji śniadaniowej w Kolumbii. Reportaż z niby przypadkowej „akcji” poszukiwania zarażonych Covid 19 w jednej z dzielnic Bogoty. Typowy budynek jakich wiele. Ulica oddzielona kratą od posesji. Na zewnątrz kilkunastu medyków – urzędników. Wszyscy poubierani w ochronne fartuchy od stóp do głowy. Na twarzach maseczki. Do tego okulary ochronne, czepek na głowie i dodatkowo plastikowa przyłbica ochraniająca te wszystkie ochraniacze… Na rękach obowiązkowe rękawiczki. Tak uzbrojeni „poszukiwacze wirusa” psikają ludziom czymś w twarz, rozpylają jakieś aerozole przed nosem i pobierają tajemnicze próbki…

Takimi obrazami karmi się mieszkańców Kolumbii, aby uzasadnić wprowadzony już po raz kolejny od prawie 4 miesięcy 2 tygodniowy okres „kwarantanny”. Bo to właśnie izolacja społeczna ma uratować ludzkość od wyginięcia, według opinii decydentów. To oni, podobnie jak w innych krajach Ameryk Południowej i nie tylko kładą na szali pogłębianie kryzysu gospodarczego i zdrowia obywateli… Czas pokaże czy wirus był realnym zagrożeniem, a ponad przeciętne działania rządów słusznymi posunięciami.

jedziemy na miasto..

Wyjazd na miasto

Niespodziewanie pojechaliśmy na miasto. Ponownie do szpitala. Ale nie żeby coś się stało. Po prostu wygląda na to, że Kolumbia ma bardzo dobrą służbę zdrowia. To tak niejako w zaprzeczeniu, temu co pokazuje telewizja… Zadzwoniła do nas pani ze szpitala, że mamy za godzinę badanie rezonansem magnetycznym. Nawet szybciej niż odezwał się nasz agent ;). Tak więc pojechaliśmy do szpitala najszybciej jak się dało…

Samo badanie nie było jakoś rozwlekłe. Co prawda leżąc w tej rurze przez prawie 20 minut, chyba prawie usnąłem… Ale podobno wyniki wskazują, że będę żył ;). Jakieś tam ćwiczenia muszę robić i jeszcze jedna wizyta mnie czeka za jakiś czas u ortopedy. Na razie biorę leki 🙂

Wracając robimy małą rundkę po mieście. Nawet zatrzymujemy się na parkingu koło plaży. Ludzi już chodzi trochę. Podobnie jak poprzednim razem kiedy byliśmy w Santa Marta. Rybacy czyszczą ryby na sprzedaż. W porcie mnóstwo małych łodzi rybackich. Roimy kilka fotek i wracamy do mieszkania. Bo tam kolejna robota i następne artykuły do napisania.

tęsknię, żeby już jechać. Gdzieś. Gdziekolwiek. Byle dalej..

A swoją drogą, to ciekawe kiedy zostaje się „cyfrowym nomadem”. To takie określenie na ludzi pracujących zdalnie i podróżujących. Czy cyfrowym nomadą jest się w momencie kiedy się trochę pracuje i trochę podróżuje? Czy może warunkiem jest osiąganie większych dochodów niż wydatków w miesiącu…? Bo jeśli tak to nam jeszcze troch brakuje do zostania cyfrowym nomadą… 😉

Dzień sześćset pięćdziesiąty piąty – 09.07.2020

——————————-