Meksyk Dzień 495

Dzień czterysta dziewięćdziesiąty piaty – 31. 01.2020

Mamy takie wielkie łóżko w pokoju, że aż to niewiarygodne. Zajmuje chyba 1/3 powierzchni i jest imponujące… 😉 Co prawda po bliższym przyjrzeniu się hotelowi okazuje się, że jego dni świetności dawno już minęły. Jednak zachował swój standard i możemy być zadowoleni z pobytu tutaj. Jest ciepła woda, ręczniki, a nawet napoje na powitanie. Nie narzekamy, bo po powrocie do Defendera, tego nie będzie… 😉

Na śniadanie idziemy na lokalne, pobliskie mercado. Spacer nie jest daleki ale ponownie o sobie daje znać kontuzja nogi. Decydujemy się zadzwonić do naszego ubezpieczyciela i umówić wizytę u ortopedy. Lepiej dmuchać na zimne, przed nami jeszcze prawie 3 tygodnie zwiedzania na piechotę…

aaaaa004Swoja drogą to jednak warto mieć ubezpieczenie w podróży. W różnych sytuacjach przekonaliśmy się o tym. Tym razem też tak było i już po kilku wiadomościach na poczcie elektronicznej mieliśmy adres placówki, gdzie mamy się zgłosić. Jedziemy zatem do wskazanego szpitala. Na miejscu standardowa procedura. Mierzenie ciśnienia i spisywanie wszystkich danych. Następnie krótka rozmowa z lekarzem i potem prześwietlenie stopy. Na szczęście wygląda to tylko na jakieś nadwyrężenie albo coś podobnego. Dostajemy receptę do wykupienia na jakąś maść i tabletki.

Wracamy do hotelu spokojniejsi chociaż noga ciągle doskwiera. Kilka dni nie forsowania jej powinny pomóc. Po wyjściu z metra jemy jeszcze ponownie meksykańskie danie. Placek nadziewany mięsem i serem z dodatkiem pikantnych sosów…

——————————-