Peru – Dzień 323

Dzień trzysta dwudziesty trzeci 12.08.2019

Na dzis plan następujący: prosty zwięzły i jakby się wydawało niezmieniany. Jednak jak się okazalo życie plata czasem rozne figle i przynosi niespodzianki. Emocjonujący dzień dzisiaj. Wstaliśmy skoro świt. Po prostu tak to jest w górach, gdy zapada zmrok nie ma za bardzo co robić, słońce szybko chowa się za górami, więc trzeba iść spać. Rano co prawda późno słońce wychyla się zza gór, ale jest jasno, także można wstawać. Zarządziłam dziś pobudkę o 6.00 po prostu byłam wyspana. Noc szczególna, bo księżyc w pełni, rozświetlał cała polanę na której spaliśmy. Dzięki bogu spaliśmy nisko, bo tylko 2400 mnpm, także ogrzewanie łądnie pracowało i mogliśmy spokojnie, bez zmarznięcia spać w nocy.

image207

image195

Ryszyliśmy szutrową drogą dalej, w stronę Cobanaconde, do którego oczywiście nie dojechaliśmy. Pół dnia spędziliśmy w Huambo, bo okazało się że jest wilka fiesta patrona miasta, San Lorenzo, także zostaliśmy natychmiast zagarnięci przez miejscowego organizatora imprezy. Na pierwszy strzał dostajemy do próbowania Chichę potem dostajemy poncha, w których to już będziemy paradowac caly dzień

image149 image134 image137

Spotykamy też człowika ubranego w wojskowe moro, który umazaną ma twarz na czarno. Na nasze pytanie co to oznacza, mówi że to taka tradycja. Zostajemy zaproszeni do udziału w corridzie, która odbywa się na pobliskiej specjalnej arenie do corridy.

Wędrujemy przebrani w nasze stroje przez miasto, pozdrawiani przez ludzi. Zajmujemy miejsce na głównej trybunie i uczestniczymy czynnie w obchodach.

Dwie rodziny walczą ze sobą, każda ma wynajętą orkiestrę, każda rodzina jest ubrana w tradycyjne stroje, każda rodzina spędza kilka byków, by każdy mógł zawalczyć w corridzie. Istotne jest by byki pokazały kto tu rządzi.

image154 image156 image163
image151 image152

Nie jest to pokaz dla obrońców praw zwierząt. Najpierw zwierzęta są spętane i ciągnięte za na lasso, wpuszczane do wąskiego korytarzyka, którym wypuszcza się je na arenę.

Coś w tym jest. Budzą się najgorsze emocje. Igrzysk i chleba…..

image183 image187 image182

Jemy obiad i podejmujemy decyzję, żeby jechać w stronę najgłębszego odcinka kanionu COlca. Jedziemy krętymi uliczkami, potem cały czas wytyczoną na górze drogą szutrową w dół i dół. Dojeżdżamy na sam dół, najniżej położony punkt konionu Colka, na poziom 1400 mnp. Co oznacza, ze zjechaliśmy prawie dwa km w dół.

image223 image227 image207 image222

Znajdujemy miejsce na nocleg…