Przez Atlantyk/powrót – dwieście dwudziesty ósmy dzień wyprawy

Nie było dziś żadnych spektakularnych wydarzeń. Dzień minął spokojnie, bez specjałów z kuchni, ba, nawet można powiedzieć, że jedzenie się pogarsza. Ale na pewno nie jest takie niesmaczne jak podczas poprzedniego rejsu. Kucharz poproszony dziś przez nas dał litr mleka do cappuccino. Trzeba ją zrobić samemu. Może jednak to nie o mleko chodzi, tylko o robotę dla mesmena? Nie wchodzimy w ten temat głębiej.. jutro wieczorem powinniśmy być już w porcie Tilbury. Ciekawe, czy uda się zobaczyć Anglię z bliska…