Przez Atlantyk/powrót – dwieście piętnasty dzień wyprawy

Nasza kabina jest druga w kolejności, po lewej stronie korytarza. Podczas rejsu do Ameryki Południowej mieliśmy pierwszą w kolejności kabinę. Czuję codziennie lekki dyskomfort wracając do kabiny, bo muszę uważać żeby się nie pomylić i „z przyzwyczajenia”, które mogło powstać podczas pierwszego rejsu, nie wejść do kabiny współpasażerów. Przypadkiem. Bezwiednie.

Na razie póki co, udaje mi się to, ale czuję pewien stresik, że się pomylę. Różnica jest też taka, że podczas pierwszego rejsu nasze imiona i nazwisko było wydrukowane na kartce i przyklejone na drzwiach kabiny. Tym razem tego nie ma. Kabiny pasażerów są nie opisane.

Wysłaliśmy dziś maila do rodziny. Niech wiedzą, że żyjemy…

Okazało się że dziś sobota. Jak zwykle straciliśmy rachubę dni tygodnia. Jaka jest data mniej więcej jesteśmy w stanie określić, ale jaki dzień tygodnia już nie …. Oooo !!!!, z tym już jest niewielki problem. Trzeba sprawdzać.

Ale wróćmy do tematu, jako że dziś sobota na kolację była pizza. Ale pizza nie taka sobie zwykła, tylko niezwykle pyszna. Przede wszystkim na cienkim spodzie, po drugie z dużą ilością różnorodnych składników, sera, pomidorów, szynki, oliwek, sałaty, oregano, i mnogości innych przypraw.

Wspominałam kucharzowi, że jego poprzednik był beznadziejny… ucieszył się bardzo.