286. Kolejne pierwsze razy…

286 dzień wyprawy

Uwielbiam wypady z Iwonką w teren. Mogę pojechać w fajne miejsca, popróbować dobrych trunków i dobrego jedzenia. Krzysiek niestety tylko połowicznie korzysta, bo trunki to nie jego domena. W tą niedzielę pojechaliśmy ponownie do Vale de Guadelupe. To miejsce gdzie można jeździć ciągle i nigdy się nie znudzi, tyle tu fantastycznych miejscówek. Już jesteśmy tu trzeci raz i dalej jest wiele do odkrycia.

Po pierwsze pojechaliśmy do Alximi. Do niewielka bodega, słynna ze swojej zabudowy. Konstrukcja jest ciekawego, dosyć obłego kształtu, piętrowa. Dookoła pełno winnych krzewów. Próbujemy białe wino. I to jest odlot. takiego białego wina nie piłam już bardzo, bardzo dawno.

Przede wszystkim smak jest niekwaśny, co jest wspaniałe już samo w sobie. Poza tym wyraźne zielne nuty czuć. Naprawdę, wszyscy się zgadzamy, że tak dobrego wina nie piliśmy dawno.

Potem jedziemy do Casa de Frida. To dosyć rozległe miejsce, gdzie jest i dyskoteka i restauracja i sala eventowa. My wchodzimy do dużego pomieszczenia, gdzie jest obszerny bar, przyozdobiony u góry światłami w kształcie odwróconych butelek, w których umieszczone są żarówki.

Tutaj będziemy degustować tequille. Iwona bierze jedną porcję degustacyjną, bo jeszcze długi wieczór przed nami. Złotą tequille pijemy przegryzając talarkami pomarańczy, mocząc odpowiednio w soli i cynamonie, cukrze i cynamonie, orzeszkach pistacjowych i coś na końcu czego nie pamiętam… Tequilla bardzo dobra. Do powtórzenia ta degustacja. Z ciekawostek, wejście do knajpy i w ogóle całego kompleksu jest możliwe tylko po przejściu bramek i ochrony. Sprawdzają czy oby na pewno nie masz broni, bowiem rok temu była tu jakaś strzelanina.

A to jeszcze nie koniec. Jedziemy coś zjeść. Naszym celem jest winnica La Bruma, a w niej niesamowita restauracja Fauna. Niesamowite jedzenie, pierwszy raz mam okazję spróbować przegrzebki.

przegrzebki

Potem super ryba, niesamowita kapusta, tak kapusta przygrzewana czy podpiekana w całości. Super sosy, fantastycznie dobrane białe wino. A to jeszcze nie koniec rarytasów. Za chwilę kelnerka podaje baraninę. Wspaniały smak.

Ciekawostką jest że są ławy jak w karczmie. Goście siedzą przy jednym stole…

Rozpływa się w ustach, krucha i podpieczona. Ponieważ Andrzej nie jada baraniny, Iwona zamawia jeszcze ośmiornicę. Też wspaniała.

Ośmiornica…

Dopełnieniem jest deser, jakieś serowe lody. Bardzo dobre, ale jesteśmy już tak najedzeni, że wszyscy mówią trochę pas…

Wracamy szczęśliwi i najedzeni do domu. TO był super dzień.

10.12.2023

————————-