Argentyna – Dzień 219

Dzień dwieście dziewiętnasty 30.04.2019

Noc nie należała do łatwych. Niestety ciągle mamy problemy z ogrzewaniem postojowym, także o piątej rano budzi nas zimno. Jest 1 stopień w środku. Trochę marzniemy. Udaje nam się uruchomić ogrzewanie, ale znowu jakiś błąd się pojawił na ekraniku ustawień i znowu zimno. Na szczęście słońce szybko wschodzi i naprawdę robi się ciepło. Jedziemy do San Antonio de Los Cobres. Przejeżdżamy przez smętne miasteczko, a dalej kolejne 18 kilometrów po bardzo niewdzięcznej drodze, pełnej kolein, dojeżdżamy do Wiaduktu Polvorillo. Jest imponujący. Robi na nas bardzo duże wrażenie.

IMG_6810 IMG_6832 IMG_6831

Obfotografowujemy go z każdej możliwej strony. W powrotnej drodze do San Antonio de Los Cobres jemy szybki posiłek Krzysiek zdecydował się na kotlety z lamy, ja jem humitos (papka z kukurydzy). Kupujemy jeszcze empanadas na wynos i ruszamy dalej, w kierunku Purmamarki. Mijamy Salinas Grandes, gdzie byliśmy 4 lata temu, ogromne solnisko argentyńskie. Droga jest tak paskudna, tak trzęsie autem, że stek przekleństw jaki wydobywa się z ust kierowcy, doprowadza do łez. Podobnie jak do łez doprowadza perspektywa remontu wszystkich części, które na tej wyboistej drodze dostaną w kość. Wieczorem dojeżdżamy na miejsce noclegowe w wielkim korycie rzeki. Do Purmamarki jakieś 12 km. Ale to już rano….

DCIM153MEDIADJI_0045.JPG