Ekwador – Dzień 411

Dzień czterysta jedenasty   08.11.2019r

Na dziś zapowiedział swój powrót Padre Łukasz. Przedłużyło się trochę załatwianie formalności z wymianą samochodu na parafii w Valladolid i dlatego musiał zostać jeden dzień dużej niż planował w Loja. My „pilnowaliśmy” sumiennie domu przez ten czas. Poszliśmy też na miasteczko w poszukiwaniu kilku produktów żywnościowych, ponieważ szykujemy kolację na wieczór.

jezu7

Jest jeszcze dodatkowa okazja, bo zaproszenie przyjął też Padre Wojtek z Pallanda, miejscowości bliżej granicy z Peru. Przyjedzie razem z dwiema wolontariuszkami, więc jest okazja na sporą ucztę i rozmowy. Ustaliliśmy, że robimy pizzę, zapiekankę ziemniaczana z papryką, serem, pomidorami itp. Zaraz po południu zabieramy się za prace kuchenne i tak nam czas zlatuje do wieczora.

jezu40

Życie niesie sporo niespodzianek. Padre Łukasz wraca  nowym autem, całkiem fajnym 4×4. Co jest niezbędne w tym terenie, aby dojechać na wioski wysoko i daleko w górach. Auto to Chińska produkcja firmy JAC. Całkiem fajnie jeździ. Ciekawe jak będzie się sprawować w dłuższej perspektywie. Niespodzianka, to taka, że na kolacji będzie 6 osób więcej, czyli rada parafialna. Dorabiamy na szybko kilka porcji więcej, dokładamy talerze i spokojni o jedzenie zasiadamy do stołu wraz ze wszystkimi. Pizza jest wyśmienita i każdy zajada z zapałem. A rozmowy dodatkowo uprzyjemniają nam wspólny czas.

——————————-