Ekwador – Dzień 437

Dzień czterysta trzydziesty siódmy – 04.12.2019

Kolejny udany dzień spędzony w Salinas, trochę czasu spędzamy z Jackiem na lokalnym targu, który jest ogromny. Salinas jako miasto na wybrzeżu ma mnóstwo stoisk z rybami i owocami morza. Potem jemy razem z Basią i Jackiem obiad, w lokalnej cevicheria. Ja oczywiście krewetki, Krzysiek rybę. Popołudnie upływa leniwie. Oglądamy Salinas z pobliskiego punktu widokowego Morro, miasto pięknie się prezentuje z oddali i z góry. Gorąco. Naprawdę dziś ciepło. Salinas to jednak miasto, gdzie żyje pełno gringos. Sami biali emeryci, są mocno wyróżniający się na tle Ekwadorczyków. Większość ze Stanów, część z Kanady. Ekwador jest bardzo popularny jako miejsce na emeryturę…

aaaaa052 aaaaa046 aaaaa059

Poza tym dziś urodziny Daniela. Wysyłamy mu życzenia. Po południu kupujemy ponownie chleb, czekamy specjalnie do 17.00 bo to pora, o której otwierają tą piekarnię. Potem jedziemy i w Ballenita spędzamy noc w klimatycznym miejscu na campingu.

 

—————————-