Kolumbia – Dzień 657

Cały dzień od rana prawie leje deszcz. ulice zamieniły się w rwące rzeki i ludzie chodzą miejscami po kolana w wodzie. Nie ma nawet jak zrobić zdjęcia tej ulewie, bo ściana wody tworzy jakby zasłonę i nawet morza karaibskiego z tarasu nie widzimy… A swoją drogą to nie wiem jak byśmy przeżyli taką ścianę wody będąc na plaży. Z perspektywy czasu okazuje się że mamy sporo szczęścia. Bo pogoda co jakiś czas przynosi ogromne zawirowania.

Rozmawialiśmy dzisiaj z Maxem. To misjonarz, u którego byliśmy a nawet mieszkaliśmy chyba ponad 2 tygodnie w Tupiza. Pogadaliśmy trochę o sytuacji w Boliwii związanej z wirusem. Tam u nich w mieście, nie zanotowano podobno ani jednego przypadku COVID 19. Poza tym mają zimno i to nawet bardzo. Chodzą w swetrach i kurtkach. Trochę pracują, ale większość kontaktów jest niemożliwa. Tak więc, sytuacja podobna do naszej…

Dzień sześćset pięćdziesiąty siódmy – 11.07.2020

—————————–