Meksyk – Dzień 497

Dzień czterysta dziewięćdziesiąty siódmy – 02. 02.2020

Dziś dzień wyprowadzki z naszego hotelu. Trzy noce w jednym miejscu daje nam trochę odetchnąć. Dziś też za bardzo się nie śpieszymy, więc wykorzystujemy dobę hotelową prawie do końca. Około 13 pakujemy się powoli z całym majdanem i idziemy na pobliską stację metra, aby dojechać kilkanaście przystanków na południe miasta.

Już chyba pisaliśmy, że metro pozwala sprawnie i bez korków przemieszczać się po mieście, a właściwie pod nim. Co prawda w godzinach szczytu pasażerów jest tak dużo, że czasem trzeba poczekać na drugi, a nawet trzeci pociąg, żeby wejść do niego. Jednak składy jeżdżą wtedy naprawdę bardzo często, co 2 – 3 minuty. Zatem nie stanowi to wielkiego problemu.

Dziś też mamy dzień ponownego spotkania z naszą znajomą Anką, która przemierza trzy Ameryki na motocyklu. Ostatni raz widzieliśmy się w stolicy Boliwii, gdzie mieszkaliśmy razem około 2 tygodnie w domu zaprzyjaźnionego Niemca, Franka. Tym razem również postanowiliśmy „pomieszkać” razem i wynająć dwa pokoje w domu z dostępem do kuchni.

Dojeżdżamy pod wskazany adres. Anny jeszcze niema, ale rozkładamy się we  wskazanym nam przez młodego człowieka pokoju. Nad wyraz surowym. Mamy tam łóżko, maleńką półeczkę i stoliczek z surowych desek… No nic, może chociaż kuchnia będzie ciekawsza i bardziej wyposażona. Wszystko mocno odbiega standardem od zdjęć w internecie. Idziemy rozejrzeć się po okolicy i właśnie nadjeżdża Ania! Powitanie jest wylewne jak przystało na prawdziwych podróżników…

aaaaa023

Po małej przekąsce w pobliskiej knajpce, decydujemy się poszukać innego noclegu na dzisiejszą noc i kilka następnych. Szalę przechyla fakt, że w naszym pokoju nie ma światła i żadnego krzesła, ani nic na czym można by usiąść, a u Anny nawet wody w łazience… Na szybko znajdujemy pokój w hotelu z dwoma łóżkami dla 3 osób i ruszamy do nowego lokum. Dziś śpimy razem… , ale na dwóch łóżkach 😉

aaaaa030

—————————