Przez Atlantyk – dwudziesty piąty dzień wyprawy

Zbliżamy się do Rio de Janeiro. Do brzegu mamy około 70 kilometrów, ale ponieważ płyniemy ciągle wzdłuż wybrzeża nic nie widać. Stolicy Brazylii nie zobaczymy. Dziś już trochę pracujemy nad filmem z przejazdu w Hamburgu do portu, trochę wybieramy zdjęcia do wysłania. Oglądamy filmy, jemy owoce i wypoczywamy. Dziś trochę większy wiatr niż w ciągu ostatnich dni. Ale słońce nadal ogromne, tyle tylko że temperatura jest mniej odczuwalna.

Może ktoś sobie myli, że my tu odbijamy się od ścian w kajucie. Tak nie jest. Oprócz delikatnego bujania, nie odczuwamy żadnego dyskomfortu. Kiedy tylko opuściliśmy Europę , na wysokości Wysp Kanaryjskich, warunki podróży (oprócz hałasu) są dużo lepsze. Nie buja i można spokojnie zająć się czymś innym niż myślenie o żołądku, który robi fikołki.

A poza tym ciągle wirus w komputerach zaprząta nasze głowy.

Zbliżamy się do Rio de Janeiro. Do brzegu mamy około 70 kilometrów, ale ponieważ płyniemy ciągle wzdłuż wybrzeża nic nie widać. Stolicy Brazylii nie zobaczymy. Pracujemy nad filmem z przejazdu w Hamburgu do portu, trochę wybieramy zdjęcia do wysłania. Oglądamy filmy,  jemy owoce i wypoczywamy. Dziś jest nieco większy wiatr niż w ciągu ostatnich dni. Ale słońce nadal ogromne, tyle tylko że wysoka temperatura jest mniej odczuwalna.

Może ktoś sobie myśli, że my tu odbijamy się od ścian w kajucie. Tak nie jest. Oprócz delikatnego bujania, nie odczuwamy żadnego dyskomfortu. Kiedy tylko opuściliśmy Europę , na wysokości Wysp Kanaryjskich, warunki podróży (oprócz hałasu) są dużo lepsze. Nie buja i można spokojnie zająć się czymś innym niż myślenie o żołądku, który robi fikołki.

A poza tym ciągle wirus w komputerach zaprząta nasze głowy. Mnoży się po podłączeniu jakiegokolwiek urządzenia pod USB. Jedyny sposób jak na razie, to formatowanie kart pamięci po podłączeniu do komputera. Bez dostępu do Internetu na razie nic z tym więcej nie zrobimy.