112 dzień podróży
Noc okazała się trudna około 21 stanęliśmy na upatrzonym dzikim, leśnym parkingu. Przed nami stała jedna ciężarówka Dookoła trochę komarów, ale my już profilaktycznie umościliśmy sobie gniazdko w Defenderze, włączyliśmy filmik w ramach filmowego wieczoru, oczywiście drzwi i okna pozamykane. Ale co to? Pojawia się jeden komar, potem drugi, potem trzeci. Wybijamy gadziny, ale na niewiele się to zdaje. Okazuje się po godzinie przeszło dochodzenia z latarką w dłoni, że to przez nie dociskające do uszczelki tylne drzwi wlatują cholery. I to jak? Przeciskają się pomiędzy drzwi a gumę uszczelki. No co za tragedia! Jak tu spać? O 23.10 decydujemy, by wyjechać z tego leśnego parkingu i przemieścić się do Fort Nelson, jakieś 50 km.


Tam kręcimy się trochę po cichym miasteczku, po czym stajemy gdzieś na parkingu miedzy ciężarówkami. Krzysiek jeszcze zakleja taśmą drzwi tylne i idziemy wykończeni spać.

Budzimy się jak zwykle, przed ósmą. Chwilę kręcimy się po mieście, w końcu przy Visitor Centre stajemy i Krzysiek rozpoczyna akcję uszczelniania tylnych drzwi. Podkłada jakieś blaszki, rozkręca blat, robi generalny remont uszczelnienia drzwi tylnych… Nie wiadomo czy to się wszystko uda tak, jak planujemy ,ale musimy o zrobić bo potem padniemy z tymi komarami. Im dalej tym gorzej…
Na dziś mamy też zaplanowany dzień basenowy w tym Fort Nelson. Jest tu całkiem przyjemny basen, wejście 5,75 CAD, więc nie ma tragedii.
19.06.2023