265. Niedziela w Rosarito

265 dzień wyprawy

Czasami jest też tak, że do południa niebo w Rosarito jest bardzo zamglone, nie jest zimno, bo nie wieje silny wiatr, ale koło 10.00 to nawet drobny kapuśniaczek popadał. Jednak już o 12.00 wypogadza się, tak jak dziś. W menu dzisiejszym pojawiła się pomidorowa na pomidorach prawdziwych, zatem gotujemy. Najpierw jednak późne śniadanie, dużo ćwiczeń i rozciągania się. Trzeba zachować formę jak najdłużej!

Powolutku każdy dzień mija nam podobnie. Dziś znowu trochę rozjaśniło nam się w głowie w kontekście choroby Krzyśka. Dyskutowaliśmy z Oskarem, który miał podobną operację. Mamy swoje przemyślenia i wnioski. Wygląda że operacja będzie potrzebna. Jednak nie jest to moment w którym trzeba działać ekspresowo. Zobaczymy. Byle tylko znaleźć kogoś, z kim choć trochę moglibyśmy skonsultować sytuację…

Poza tym można by powiedzieć że meksykańska norma…. kawa, spacery z psem, obiad, pisanie książki, robienie filmów. Normalnie śmiejemy się, że życie jak na emeryturze….

19.11.2023

————————-