Kolumbia – Dzień 627

Dzień sześćset dwudziesty siódmy – 11.06.2020

No dobrze, musimy się Wam przyznać, że tak całkiem to wszystkich restrykcji związanych z zakazami w Kolumbii nie przestrzegamy. A w zasadzie przestrzegamy, tylko rozszerzamy nasze uprawnienia… A konkretnie znaleźliśmy w naszych paszportach inny ciąg cyfr, którym to posługujemy się kiedy chcemy wejść do sklepu drugi raz w tygodniu. No i właśnie dziś ponownie jedziemy na miasto, bo wczoraj trochę poeksperymentowaliśmy i poszliśmy na zakupy do innej sieci sklepów. Jednak okazało się że ten poprzedni nam bardziej pasuje, a dokładnie bardziej nam pasują tańsze ceny…

dav

Zatem jedziemy. Na mieście, nawet w naszej okolicy zauważyć można kolejne pootwierane miejsca. Gdzie nie gdzie jakiś sklepik, wulkanizacja, market budowlany itp. Nie ma jeszcze ogromnego tłoku na ulicach, ale już trzeba mocno uważać, aby nie zderzyć się z innym pojazdem. Dziś też pilnujemy się żeby nie wydać za dużo, bo przecież wczoraj już robiliśmy częściowe zakupy. Staramy się w tygodniu nie przekraczać przyjętej na początku sumy wydatków spożywczych. Jak do tej pory idzie nam dobrze i mieścimy się w budżecie 😉

jezu53

Dziś też weszliśmy pierwszy raz w „naszym” centrum handlowym do części nie spożywczej. Spryskali nam buty płynem, kazali zdezynfekować ręce i mogliśmy wejść na część „butikową”. Pomimo że chyba wszystkie punkty były otwarte, to jednak ludzi było bardzo mało! Właściwie chodziliśmy sami po ogromnym centrum handlowym. Chyba ludzie już się odzwyczaili od kupowania ciuchów, albo doszli do wniosku, że ich nie potrzebują…

————————————-