Kolumbia – dzień 722

Poniedziałkowe poranki są przeważnie w „normalnym” życiu, to znaczy w domu ciężkie. Przynajmniej tak je pamiętam z poprzednich lat. No i chyba podobnie mają inni ludzie. 😉 Dla nas właściwie nie ma znaczenia jaki jest dzień tygodnia już od bardzo dawna. Jednak czasem też musimy pilnować tych spraw, to znaczy dni tygodnia i dziś jest taki moment. Od dawna mieli mieliśmy umówioną wizytę kontrolną u ortopedy, więc jedziemy…

Dobrze że mamy ja umówiona na 10 rano, bo nie zdążyło się jeszcze zrobić całkiem upalnie… jest tylko gorąco – prawie 30 stopni ;). Defender odpalił normalnie i w 10 minut jesteśmy pod ośrodkiem. A potem czekamy godzinę, bo doktor się spóźnia. Ale to jest normalne w Kolumbii, tylko że my jakoś nie możemy się do tego przyzwyczaić… W Europie czas to pieniądz, a tu… No cóż…

Obejrzał moja rękę i stwierdził, że jest dużo lepiej ;), tyle to i ja sam wiem. Ale pogadaliśmy trochę o interesach, okolicznych wioskach, hotelach i filmie 365 dni. Ten taki niby sławny, bo erotyczny i doktorowi spodobała się polska ładna aktorka ;).

Po powrocie do domu bierzemy sie do roboty, bo znowu mamy pełno artykułów do pisania… A, po drodze widzieliśmy coraz więcej ulicznych sprzedawców z pootwieranymi interesikami. Cyba wraca powoli wszystko do życia…

Dzień siedemset dwudziesty drugi – 14.09.2020

———————–