Malezja – siódmy dzień wyprawy

Wyjeżdżamy z Kuala Lumpur. Dwie wieże wyglądają cudownie. Mogłabym na nie patrzeć godzinami. Oczywiście z okien klimatyzowanego autobusu, bo żar lejący się z nieba, 30 stopniowego upału w rozgrzanym mieście jest obezwładniający. Po 5 godzinach, z prawie godzinną przerwą dojeżdżamy do Butterworth. Ogarniamy się na dworcu, autobus wysadził nas nieco na uboczu. Ale docieramy przejściami naziemnymi do dworca kolejowego, jednoperonowego i kupujemy bilety na przejazd do Bangkoku, pociągiem sypialnym. Następnie przechodzimy do pobliskiej przystani promowej. Prom odchodzi co 15 minut, płynie nie dłużej niż 20 minut.

georgetown dzień 3 041
W miarę sprawnie trafiamy do naszego hotelu Red Inn Court.
Hotel jest nowy, działa dopiero od 6 tygodni. Jest czysty, sprawia wrażenie wygodnego, bardzo uprzejma obsługa, pomocna. Dzięki niej układamy plan zwiedzania na jutro. Wychodzimy po południu na mały rekonesans. zwiedzamy między innymi:
Największy historyczny meczet w Georgetown, meczet Kapitana Kelinga. /br> dzielnicę Little India (małe Indie) – niewielki kwartał ulic to epicentrum aromatycznych kuchni, indyjskiej muzyki, egzotycznych przypraw i mnogiej ilości ciuchów.

georgetown 047
Kilka świątyń chińskich, popularna Goddess of Mercy z 1800r, czy Taochew Temple z 1855r.
Ulicę Campbell – początki ulicy datują się na 1900 rok, znajdują się na niej chińskie sklepy z medykamentami, butiki z odzieżą, hotele. Wszystkie uliczki mają niską, jednopiętrową zabudowę. Kamieniczki są w stylu kolonialnym w większości, z portykami, podcieniami, które nieznacznie chronią od słońca. często są dodatkowo osłonięte od strony ulicy roletami bambusowymi. To ulica, gdzie odbywały się na początku XX wieku procesje, szły kondukty pogrzebowe, a w czasach gdy kantońscy emigranci przybywali na wyspę, stały prostytutki, nazywane „fresh chicken”georgetown dzień 2 030