Przez Atlantyk – szesnasty dzień wyprawy

Dzisiejszy ranek rozpoczął się później niż zwykle. Śniadanie zostało przesunięte na godzinę 8,30.  Tradycyjnie włosko – kawa, herbata i słodkie bułki.

Po śniadaniowy czas spędziliśmy w kabinie, robiąc nasze językowe lekcje, przygotowując materiały do strony, którą mamy nadzieję uzupełnić w Dakarze.

Obiad zaplanowany został na 12.00. Nie liczyliśmy na zbyt wiele, ale okazało się że jest to iście królewska uczta. Tym razem rozpoczęliśmy od Martini (w wysokich cienkich kieliszkach ozdobionych cukrem na rancie (jak to robi Mama), z plastrem pomarańczy i oliwką. Na przystawkę antipasti, bruscheta z pomidorami, szynka parmeńska (prawdopodobnie), surowa, długo wędzona, lekko zamarynowana w aromatycznej oliwie z ziołami, pokrojona w kostkę o wymiarach 3×3. Mogłoby się wydawać, że będzie żylasta, ale nic z tego. Miękko rozpływała się na podniebieniu.

Kolejno (dalej jesteśmy w kuchni włoskiej i najpewniej tak już pozostanie do końca rejsu) makaron penne w sosie krewetkowym z cukinią. Drobno pokrojona cukinia i niewielkimi cząstkami krewetek w wonnym sosie. Całość wieńczyła posadowiona na środku, owinięta w cienki, grillowany plaster cukinii krewetka, podana w całości. Po prostu niebo w gębie. Miód na kulinarne serce. Zwłaszcza moje, bo przecież przepadam za krewetkami.

Posiłek wieńczył świąteczny indyk podany iście arcymistrzowsko. W mesie rozchodził się zapach jabłkowego nadzienia, przy akompaniamencie aromatu przypieczonych cząstek ziemniaków.  Smakowało nam. Nasze żołądki wypełnione zostały po brzegi. A okazało się że to jeszcze nie koniec.

Przyszedł bowiem czas na dulce, czyli samo słodkie. Kucharz ponownie oczarował nas babką Panettone (cały czas jednak myślę, że jest ona z pudełka, gotowa) a do tego kruche ciasto przełożone budyniowym kremem. Rozkoszy dopełniła kawa podana na styl włoski – esspreso – maleńka ilość kawy z powalającą na kolana mocą. Ja się jako jedyna wyłamuję i proszę zawsze Giuseppe, by przygotował mi cappuccino.

W międzyczasie, Chief mate otworzył szampana, wypiliśmy po lampce, a Cedric wygłosił wiersz (?) lub coś podobnego, który wychwalał nasz rejs, kapitana i inne (za dużo nie zrozumiałam z upojonego alkoholem głosu z mocnym, francuskim akcentem).

Wierzcie nam, same pyszności... Pierwszy od góry makaron z krewetkami, a na dole od lewej antipasti.
Wierzcie nam, same pyszności… Pierwszy od góry makaron z krewetkami, a na dole od lewej antipasti.

Wiem, że dużo opowiadamy/piszemy o jedzeniu, ale wierzcie mi, niewiele można robić na statku. W zasadzie to trochę jest tak, że niewiele się chce, bo pewnie robić można znacznie więcej niż by mogło się wydawać. Ale jest coś takiego porażającego w tym warkocie silnika, który nigdy nie ustaje, coś takiego usypiającego w wiecznym bujaniu się statku, bo nawet jak stoi w porcie, to może i nie buja, ale wibracje od pracującego silnika, powodują wewnętrzne drgania, które każą ci się po prostu położyć i przeczekać.

Jego Wysokość Indyk
Jego Wysokość Indyk

Podobno silnik nie przestaje pracować w żadnej sytuacji, oprócz ewentualnych remontów, również na postoju pracuje bez przerwy, bo podobno wytwarza prąd dla całego statku. To znaczy silnik może nie wytwarza prądu ale generator, który jest zintegrowany z silnikiem.  W każdym razie cały czas hałas (czasem większy, czasem mniejszy), cały czas lekkie drgania, a od czasu do czasu bujania.

Zmierzam do tego, że cały czas chce mi się lekko spać, trochę chodzimy przymuleni i często chce nam się spać. Teraz jest już co prawda dużo lepiej niż w Hamburgu czy w drodze z Hamburga do Hiszpanii, bo przynajmniej można wyjść na zewnątrz, dotlenić się. Z każdym dniem jest coraz cieplej. Ale z drugiej strony nadmiar tlenu powoduje zmęczenie, więc znowu chce się spać . I tak w kółko Macieju.

SONY DSC

W każdym razie robimy wiele, by nie poddawać się temu marazmowi.

Do Dakaru pozostało 400 km. Zakładamy, że jest to około 14 godzin. Miejmy nadzieję, że będziemy tam rano, zjemy śniadanie i będziemy mogli całą pasażerską ekipą iść do miasta.

Po południu siedzimy w świetlicy i zgrywamy zdjęcia od współpasażerów.

Cedric Colon - pisarz i filozof francuski
Cedric Colon – pisarz i filozof francuski