Od rana fantastyczny dzień. Godzinę trwało, zanim się zebraliśmy z campingu. Podjechaliśmy do Eleny i Horacio do domu. I zaczęło się – najpierw kawa, potem asadao, potem alfajores – typowy dla Urugwaju deser – biszkopty połączone z dulce de leche (karmel).
I lody. A lody, musicie wiedzieć, to w Urugwaju nie są po prostu lody. W Urugwaju lody to lody. Robione na ŚMIETANIE. A nie jak inni robią na mleku/wodzie i dżemach lub innych smakopodobnych rzeczach. Lody w Urugwaju to po prostu marzenie.

Typowy Urugwaj to Mate. Mate i jeszcze raz mate. To prawda. To narodowy napój. Oni nie piją kawy. Mate jest napojem narodowym jako spuścizna po Indianach Guarani. Mate zalewamy zimną wodą. Musi nasiąknąć, a później dolewamy gorącej wody, ale nie gorętszej niż 70 stopni Celsjusza. Inaczej traci swoje właściwości. I tak cały dzień dolewamy do mate wodę i popijamy.

Urugwajczycy chodzą wszędzie ze swoim termosem i swoją mate a także z bombillą i popijają. Namiętnie. Dają też popróbować. Przyjaciołom. Czyli nam.
Picie mate ma też swoją symbolikę społeczną, która odnosi się do przyjaźni, współudział, kooperacji, akceptacji czy równości pomiędzy ludźmi, którzy dzielą ze sobą tradycję picia mate.
Kolejną typową rzeczą dla Urugwajczyka jest uprawianie sportów. To naród szczególnie czuły na punkcie futbolu, piłka nożna jest tu bardzo, bardzo popularna. Ale też inne sporty jak siatkówka, kajakarstwo, walki wschodnie, pływanie, koszykówka, mają swoje liczne rzesze zwolenników i dobrych zawodników.
Jak już wspominaliśmy, każdy dom ma swoje asado, bo nie ma Urugwajczyka, który by nie lubił asado, czyli grillowanego mięsa. Mięso jest dla mieszkańców tego kraju podstawowym źródłem białka.
Każdy dom ma swoją parillerę, czyli grilownie, miejsce do grillowania. Griluje się na węglu drzewnym, czyli najpierw drewno się pali, a z niego uzyskuje się węgiel, który podsypuje się pod parillie i grilluje. Asado to też towarzyskie spotkanie.
Typowe asado jakie przygotowali dziś dla nas Elena i Horacio to mięso z żeberek wołowych i kurczak.

Po południu lunęło poważnie. Niebo zrobiło się czarne. I tak lało przeszło 3 godziny. A wieczorem, pomimo, że nie padało, niebo było zaciągnięte czarnymi chmurami i pojawiały się w oddali błyskawice. Z tego powodu zadecydowaliśmy że zostajemy w gościnnym domu Eleny i Horacio.
W czasie deszczu Elena przygotowała la tarta frita. To ciasto które przyrządza się z mąki, drożdży, tłuszczu, soli i ciepłej wody, miesza się na jednolitą masę. Masa trochę rośnie, po czym wałkuje się ciasto, formuje się placuszki i kiedy trochę urosną, piecze na gorącym tłuszczu. Tradycją jest, że przyrządza się je w czasie deszczu.