Argentyna – Dzień 106

Dzień sto szósty 07.01.2019

Rano wstaliśmy , nieśpieszne śniadanie, jak zwykle, ostatnie w tym pobycie w Buenos Aires. Znajome nam już medialunas, kawa z gorącym mlekiem podana przez równie znajomego i przyjaznego recepcjonistę, jakżesz latynoskiego.

Po śniadaniu spakowaliśmy swój niewielki dobytek i zahaczając po drodze o sklep motoryzacyjnym, z zamiarem kupienia siatki na worki z wodą (te wcześniejsze się po prostu rozsypały, spróchniała guma i zaczęła pękać). Poszliśmy na parking, aby odebrać samochód. Znamy już nastawienie miejscowych do turystów i wiemy, czego się spodziewać, ponownie zaskakuje nas chęć oskubania nas podwójnie za parking. Przemiły chłopak parkingowy, mówi, że jego szef powiedział, ze to za tanio, musimy zapłacić więcej. Żona moja zaczęła się ostro wykłócać łącznie z tym, ze zażądała rozmowy z właścicielem parkingu, którego zresztą opieprzyła przez telefon.

Poranek jest pochmurny wiec w komfortowej temperaturze wyjeżdżamy z Buenos Aires, kierujemy się na południe. A naszym Celem jest Claromeco.

Około południa,  dotarliśmy do San Miguael de Monte, znaleźliśmy tradycyjną parille i jemy obiad o normalnej argentyńskiej porze (o 12.00) mięso, chorizo i kaszankę (morcizzo). Postawiłem żonie piwo . Litrowe !!! Później miałem spokój I mogłem się cieszyć jazdą  I nasycać oczy krajobrazem argentyńskich przestrzeni. Poszła spać, bo sjesta, a i piwo ją zmęczyło.

bty
bty

Tankujemy kolejny raz, ostatnio dużo się przemieszczamy. Tym razem w odróżnieniu od poprzedniej podróży motocyklowej wyraźnie odczuwamy większy komfort.

W skrzynce którą kupiliśmy parę dni temu zostały jeszcze życiodajne pomarańcze, kupione w Entre Rios, pochłaniamy po kilka super słodkich i soczystych pomarańczy.

Dzisiejszy plan zakładał nocleg w Tres Aroyess, jednak po zakupach w markecie, decydujemy się jechac do celu tego etapu – do Claromeco. To wioska, niewielka i turystyczna, leżąca nad Atlantykiem. Znajduje się tu piękna latarnia morska. Nad ocean docieramy w akompaniamencie zachodu słońca i oczom naszym ukazuje się purpurowa łuna nad linią horyzontu.

dav
dav

Ruch na plaży duży, powoli jednak ustaje, samochody  odjeżdżają i zostajemy prawie sami.