Dzień sto dziewięćdziesiąty czwarty 05.04.2019
Przyjeżdżają wreszcie Andrzej i Kaja, którzy przywiezli nam z Polski gimbala. Nasz się zepsuł już dawno, i korzystając z tego, że oni jadą z Polski, namówiliśmy ich, żeby nam przywieźli nowy. Spędzamy fajny ranek w ich towarzystwie, załatwiamy im części (wisco)i namawiamy na wspólną wycieczkę do Valle Hermoso. Cristian i Daniela pojadą z nami. W zasadzie są przewodnikami…
Skoro już mam nowego gimbala, to po południu jadę sfilmować aleję (ruta central) to niesamowite miejsce, szeroka duża ulica z drzewami które łączą się koronami. Później jeszcze zobaczę miejsce gdzie widzianych było 5 pum. Podchodzą blisko i próbują porwać barany lub krowy. Dlatego na estancji konieczna jest rifle, czyli jakaś broń palna..
Przy okazji pożegnanie z Patricią. Ostatni raz już się widzimy w laboratorium. To moja najlepsza correjidora.. czyli poprawiaczka błędów. Będę tęsknić…Rubia i negra… Billetera mata galan… nunca olvidare.. aaa.. i nie zapomnę też „yegua” – ze specjalną intonacją..