Ekwador – Dzień 425

Dzień czterysta dwudziesty piąty  22.11.2019

Gorąco. W Guayzimi ponad 30 stopni. Czy cierpimy? Nie wiem. Gorąco i wolniej się myśli, dużo wolniej. Rano gotujemy… rosół. Augustyn i Tymon, nasi gospodarze, misjonarze z Guayzimi, porywają się z motyką na słońce. Biorą udział w biegu na 5 km. Skwar ogromny, nie zapominajmy, że to prawie równik. Słońce morderca… (El sol matador). Przez pięć najbliższych dni w Guayzimi odbywają się obchody 32 rocznicy nadania praw miejskich, także impreza goni imprezę.  Dziś między innymi biegi, wyścigi drewnianych wózków, wieczorem wybory miss. Całkiem ciekawe wszystko, zwłaszcza wybory miss. W przerwach pomiędzy obiadem, biegiem, a popołudniowym praniem i odpoczynkiem jedziemy na basen, miejsce super. Jedyne co boli, to to, że nie zabraliśmy aparatu, żeby to uwiecznić. Następnym razem…

oponeo81 oponeo86

——————————-