Ekwador – Dzień 459

Dzień czterysta pięćdziesiąty dziewiąty   – 26.12.2019
Czas spędzony w podróży jest dla nas niezwykły (czasem). Tym razem byliśmy na fince, czyli niewielkim domu położonym w środku selwy. Trzeba tam dotrzeć pieszo, po błotnistych drogach, nie tak dawno z powodu silnych deszczy zniszczony został most przez rzekę, także trzeba pokonać ją kładką, nie autem jak kiedyś. Kalosze są niezbędne. Dookoła selwa. Mnóstwo bananowców, ananasów, awokado. Na fince krowy, kury, gęsi i jeden indyk, jak król. Aaaa. i oczywiście skoro Amazonia to i egzotyczne ptaki. Jak w wielu rejonach Ekwadoru tak i w tym domu hoduje się cuye, czyli świnki morskie. Na fince właśnie Franciszkanie udzielają chrztu. Ośmioro dzieci do ochrzczenia. Jest cała rodzina, około 70 osób. Jest obiad, jest deser. Tradycyjnie rosół criollo, z naprawdę tłustej kury. Mięso wieprzowe i dużo ryżo, obowiązkowo juka. Jak zawsze są empanadas, tym razem z serem. Są pieczone w głębokim tłuszczu. To nie lada wyzwanie wszystko ogarnąć, ale obowiązki są podzielone, a kobiet dużo w rodzinie. Nas zaprosiła Beatriz, która jest organizatorką dużej części działań.
image113 image093 image075
Gorąco, duszno i wilgotno. Jak zwykle w ciągu dnia pada deszcz i cała ziemia, która jest może nie czerwona, ale taka rudawa, zrobiła się mokra, gliniasta i błotnista. Jak już pisaliśmy. Bez kaloszy ani rusz….

image133 image109 image091

Wiadomo, że choć mała ale hodowla świnek morskich to na każdej fince...
Wiadomo, że choć mała ale hodowla świnek morskich to na każdej fince…

image132

I tak można by godzinami opowiadać o życiu na fince, ale po chrzcie, obiedzie i pogawędce z rodziną Beatriz, czas wracać do domu… do klasztoru…
fbt

Rano jeszcze od 6.00 do 7.00 rozmawiamy z Beatą Szewczyk na antenie Radia Gdańsk. Nie ma to jak radiosłuchaczom „na żywo” opowiedzieć, jak to spędzamy święta w Ekwadorze…
image099
Wieczorem przyjeżdża Łukasz z Valadolid. Jemy indyka buraczki ziemniaczki, rosołek. Zycie ma sens. Jest też nowy tort, który dostali Franciszkanie, jest polska gorzka żołądkowa (schowana pod stolikiem do zdjęcia) i rum. Wieczorem przyjeżdża też Antoni z Chicaña. Polskim rozmowom nie ma końca…
aaaaa001 aaaaa002
———————-