Kolumbia – Dzień 538

Dzień pięćset trzydziesty ósmy – 14. 03.2020

Chyba natura reguluje nam zegar biologiczny, bo budzimy się wyspani trochę po wschodzie słońca. Wynurza się ono zza linii morza i na początku jest bardzo blade i pomarańczowe. Powoduje to pewnie powietrze i chmury które rozpraszają jego promienie. Potem trochę cienia dają nam liście palm, których sporo rośnie wokół nas. Każda kolejna godzina tylko zwiększa upał.

Dziś sobota i jak przystało na weekend za bardzo się nie przemęczamy, przynajmniej fizycznie…Chociaż coś mnie podkusiło, żeby rozebrać drzwi od strony kierowcy, bo zamek się chyba zepsuł i jakaś zapadka nie odbija w środku. Roboty na niecałą godzinę pomyślałem, więc czemu nie. I już od kilku godzin kombinuje jak zrobić, żeby pęknięta w środku sprężynka miała szansę zadziałać jeszcze na jakiś czas. Niestety ponoszę porażkę i muszę złożyć całość bez sukcesu…

nowe009 nowe008 nowe007

Poza tym na jednej z grup na Facebook nawiązaliśmy kontakt z Barbarą, Polką która mieszka jakieś 40 km na wschód na wybrzeżu. Zaprosiła nas na kawę, zatem jutro wyprawa.

nowe003nowe002

Póki co pijemy wodę z kokosa, a trochę siły maczetą przywalić to kosztuje…. Morze dziś jest bardziej wzburzone i fale nie są już takie niebieskie. Woda niesie sporo piasku i zmieniła kolor na szary. Ale to tylko chwilowo. Jak mówią okoliczni mieszkańcy to normalne w tych rejonach.

—————————-