Dzień trzysta dwudziesty piaty 14.08.2019
Noc była jakby postawiona na głowie. Okazało się, że jakoś tak nie zauważyłem że auto stało na sporym pochyleniu i ciągle zjeżdżaliśmy głową w dól… Jednak parę godzin udało nam się pospać pomimo tego. Wieczorem nadciągały nad „naszą” dolinkę ciemne chmury. Jednak poranek był znowu słoneczny i szybko robiło się ciepło po rześkiej nocy.
Ruszamy i zaliczamy chyba wszystkie punkty widokowe na drodze do wzdłuż kanionu Colca. Trasa prowadzi po jego południowej stronie. Stopniowo kanion rozszerza się i powoli podnosi do góry. Aż w samym mieście Chivay jest już bardzo płytki, ma może 100m głębokości.
Chyba mamy ogromne szczęście, bo po wjeździe do miasta okazuje się, że trafiamy na przygotowania do kolejnej fiesty… Plac główny jest zamknięty dla aut, jednak podnosimy taśmy ograniczające ruch i parkujemy koło policji… W trakcie zwiedzania znajdujemy nie drogi hotelik z parkingiem, więc zostajemy na noc. Fiesta rozkręca się pomału, jednak my robimy zakupy na ryneczku, jemy kurczaka i rybę w jakiejś knajpce i chowamy się w pokoju. Mamy znowu łazienkę…