
Dzień czterdziesty szósty – 08.11.2018
Tuż po lunchu wpływamy do Montevideo. Stoimy na najdalszym miejscu w porcie, a ze względu na to, ze urząd celny po południu już nie pracuje, musimy zostać jeszcze jedna noc na statku. W sumie to nam to nawet pasuje. Wieczorem możemy wyjść ze statku,
Razem z Markiem i Carlosem, port kapitanem, wychodzimy na kolację do restauracji El Palenque. Wbijamy zęby w pysznego steka i już nic do szczęścia nie trzeba.
Na statku wieczorem znowu problemy. Zepsuł się dźwig, operacje portowe znowu się opóźnią. Pół nocy załodze mija na naprawianiu dźwigu i rozwiązywaniu tego problemu. Pierwszy oficer nie śpi kolejną noc. Nas nic już nie może zatrzymać. Jutro rano wysiadamy.