Urugwaj – dzień 50

Dzień pięćdziesiąty 12.11.2018

Pogoda pod psem. Niby ciepło, ale jednak wieje. Słońca w ogóle nie ma. Chmury nisko wiszą i lada moment może lunąć. Ale nie. Cały dzień jakoś się udaje i nie pada.

Rano śniadanie, jajecznica i te sprawy. Oczywiście znowu Krzysiek ma zdjęcie jak robi jedzenie, co znowu będzie skomentowane, że ja nic nie robię w tym temacie. Ja robię zdjęcia a potem jem. Powinno to wystarczyć…

IMG_7561 do strony

Siedzimy dziś prawie cały czas nad nieszczęsnymi komputerami i pracujemy. A to uzupełniamy stronę, bo zaległości po czasie spędzonym na statku są duże. Na szczęście nasza strona już uzupełniona prawie na bieżąco. Można czytać. Intensywność dnia pozwala nam jednak na zrobienie zakupów rano. Troszkę wchodzimy w Aguas Dulces, niewielkie nadoceaniczne miasteczko, gdzie sezon zaczyna się zaraz po świetach Bożego Narodzenia.

Wioska faktycznie jak wymarła. Taki półwysep Helski z trzydzieści lat temu, zabite dechami wszystko. Ale za to spokój, cisza, słychać tylko szum oceanu. Wielki szum. Po południu jedziemy do Castillos, najbliższej większej miejscowości. Kupujemy mięso na asado (przypominam, asado to gril, a parilla to miejsce na grila). Oczywiście parilla jest obowiązkowa przy każdym domu, domku i szałasie. Nawet w parku miejskim możesz je znaleźć i ugrilować sobie mieso.

IMAG6289 do strony

W markecie w Castillos czeka na nas niespodzianka. Krzysiek nie chce mi kupić, ale polska wódka w komplecie z sokiem pomarańczowym za niecałe 10 dolarów..Polska wódka, naprawdę…w Urugwaju.

IMG_7567 do strony

Castillos (jak mówi Marta) to miasteczko, gdzie jest najwiekszy wskaźnik samobójstw wśród młodzieży w całym Urugwaju. Wiem, wiem, znalazłam ciekawostkę po prostu z kosmosu, ale to wszystko specjalnie dla czytelników tego bloga. Podobno socjolodzy robili badania, skad takie nasilenie tego zjawiska w Castillos. Ot, narkotyki, i miłość. Czyli na jedno wychodzi. Nieszczęśliwa miłość, zdrada, odrzucenie, to wszystko potrafi zabić.

IMG_7572 do strony

Wieczorem przygotowujemy mieso, sałatkę z sałaty i pomidora. Pierwsze nasze asado w Urugwaju. Pyszna wołowina. Absolutnie doskonała. Krzysztof dostaje medal najlepszego asadero w moim najbliższym otoczeniu.