Argentyna – Dzień 209

Dzień dwieście dziewiąty 20.04.2019

Budzimy się wcześnie, ale długo leżymy…może to dlatego ze całą noc świecił księżyc w pełni, w Dolinie w której spaliśmy było jasno tak, że można było widzieć wiele bez problemu. Ponadto latające świetliki umilały nam wczorajszy wieczór. Wstajemy, jemy śniadanie, robimy parę zdjęć i wracamy do Chilecito. Przejeżdżamy przez rzekę Amarillo (żółtą). Swoją nazwę wzięła od koloru wody. Rzeka jest po prostu żółta, taką żółcią mocno pomarańczową, najprawdopodobniej od złota i miedzi, które ukryte są wysoko w górach. Nie eksploatuje się już kopalni w górach argentyńskich,  w obawie przed zanieczyszczeniem wody. Cała prowincja La Rioja czerpie wodę z glaciarów, które są powyżej gór w których akurat jesteśmy.

W Chilecito mała niespodzianka. Najpierw jedziemy na lokalne targowisko, kupujemy owoce, warzywa, wino i oliwki. Przejeżdżamy przez główny plac i kierujemy się do wielkiej rzeźby zwanej Cristo del Potezuelo. Wielki posąg Chrystusa z rozpostartymi ramionami. Przy okazji tuż obok jest bardziej interesujący spektakl degustacji wina i konkurs gastronomiczny. Udzielam wywiadu lokalnej telewizji i już sława mnie goni, fotoreporterzy i inne atrakcje..

adobe1

Ruszamy dalej. Teoretycznie mamy w planie dotrzeć dziś do Fiambala, ale może się nam to nie udać, zwłaszcza że po skręceniu w drogę nr 60 , przejeżdżamy przez Ruta de adobo. Adobo to rodzaj budulca, glina zmieszana z piaskiem wodą, tworzone z tego cegły. Na drodze nr 60 jest dużo budynków z tego rodzaju materiału. Niektóre nadgryzione już zębem czasu, inne mocno sfatygowane.

tino1

Jedziemy przez Copacabana, poźniej przez Tinogastę. Krótki postój, zdjęcia, lody. Na wieczór zatrzymujemy się przy małym kościółku, włąśnie z adobe (Iglesia nuestra senora de Andacollo).   Na parkingu spotykamy oczywiście potomka Polaka (dziadek przyjechał z Krakowa w 1928), Juan wraz z żoną i przyjaciółmi. Tradycyjnie miłe rozmowy. Ale wyłącznie po hiszpańsku…

osko