Dzień sto czterdziesty piąty 15.02.2019
Dziś dzień bardzo emocjonujący. Na obiad oczywiście rosół. Już tradycją jest ze pierwszego dnia pobytu u Redemptorystów, obojętnie w którym domu, przygotowujemy rosół. Ostatnio również mielone.
Wieczór niezwykły. Do Mariusza zadzwoniła parę dni wcześniej kobieta z El Bolson, która poprosiła o spotkanie. Twierdzi, że jej mąż pochodził z rodziny jednego ze świętych kanonizowanych przez Jana Pawła II i ma trochę dokumentów i listów. Bardzo prosi o przetłumaczenie niektórych z nich.
Na 19.00 jedziemy do El Bolson. Spotykamy się z Alicią i jej córką Sandrą. Piękny dom, urządzony z niezwykłym smakiem. Piękne obrazy na ścianach, niektóre malowane przez brata pani domu, inne przez Polaka, Mieczysława Dola (to oczywiście odrębna historia, człowieka, który po drugiej wojnie światowej i walce na frontach Europy, w 1949 przyjechał do Argentyny i tu pozostał).
Alicia wyciąga dokumenty, które ma. Bardzo bogaty zbiór. Przede wszystkim akty urodzenia, akty chrztu, potwierdzenia z parafii, paszporty, a nade wszystko listy. Listy od sióstr teściowej Alicji, począwszy od 45 roku, aż do lat osiemdziesiątych, gdzie piszą także jej siostrzenice.

Najbardziej wzruszający jest list babki do wnuka, najprawdopodobniej do męża Alicji, ale być może jeszcze do kogoś innego, tego nie udało się ustalić, bowiem brakuje pierwszych kartek. Tylko tusz na rzęsach nie pozwala, by łzy płynęły, choć się cisną…
Aż się prosi, by tą historię opisać w książce, bo ich krewny (najprawdopodobniej, wszystko bowiem na to wskazuje) został beatyfikowany pod koniec XX wieku.
A może by się tak jednak pokusić o śledztwo dziennikarskie i opisać historię tej rodziny??