Kolumbia – Dzień 756

Wczoraj podczas naprawy linki w garażu w budynku na dole załatwiłem niespodziankę dla żony. No i dziś właśnie nadszedł czas o godzinie 10 rano na jej „sprezentowanie” ;). A ta niespodzianką była rezerwacja jednogodzinnego pobytu na basenie na dachu naszego budynku. Ta, bo właśnie w końcu otworzyli go i można wchodzić. Co prawda nie całkiem dowolnie i swobodnie, ale zawsze to jakiś postęp…

Zatem wjeżdżamy winda o 10 na samaą górę i poddajemy się procesowi kontroli temperatury, potem spisania danych z dokumentów. No cóż taki świat i nic na to się nie poradzi… na razie 😉

Z nami na basenie są jeszcze dwie starsze kobiety i nikogo więcej. Tak więc mamy prawie całe piętro wieżowca dla siebie. Woda jest fajna i czysta, a basen ma dwa stopnie głębokości. Jeden większy i bardzo płytki, do łydek. Drugi już ma 160 cm głębokości i spokojnie można pływać, bo długość to około 25 m.

Och, to taką niespodziankę mi mąż zrobił, że było po prostu super. Po tych wszystkich wodnych szaleństwach, prawie że punktualnie o 11.00 przychodzi pan sprzątający i mówi, że już czas minął i że dziękuje i do wiedzenia. Wychodzimy z głównej części, a sprzątacz wchodzi z tankiem na plecach i lancą zaczyna dezynfekować cały basen. Wody nie wymieniają… Ale resztę spryskują płynem dezynfekcyjnym.

Zostawmy to bez komentarza. Byliśmy przeszczęsliwi, że udało się skorzystac z basenu.. Musimy to powtórzyć…

Popołudniu rozmawiam z Dorotą. Godzinę jak zawsze 🙂

Dzień siedemset pięćdziesiąty szósty – 18.10.2020

—————-