Argentyna – Villa Gesell – sto pięćdziesiąty siódmy, ósmy i dziewiąty dzień wyprawy

Dzień rozpoczął się pięknie a wieczorem padało. Poza tym dziś mąż zagonił mnie znowu do roboty. Całe szczęście, że tylko pewne prace „wykończeniowe”…

……………………………………………………………………………………………………………………………………..

Kolejny dzień, oprócz intensywnego wysiłku, upłynął pod znakiem rytmów Latino.

Moja cotygodniowa lekcja zakończyła się wielkim potem…

………………………………………………………………………………………………………………………………….

Dziś od rana świeci piękne słońce. Co prawda nie jest za ciepło, około 13 stopni, ale nadszedł czas na czyszczenie i prace serwisowe przy motocyklach. Od dosyć dawna już się nie przemęczają i stoją sobie większość czasu spokojnie. Jednak przed czekającą je drogą trzeba zrobić konieczne rzeczy. Na początek mycie. Wystawiamy je i dokładnie szorujemy.

SONY DSC

Sporo tego brudu się nazbierało. W niektórych miejscach widać jeszcze przyklejony asfalt z przed ponad 2 miesięcy. Jechaliśmy wtedy świeżutkim, jeszcze nie oddanym do użytku asfaltem na którymś odcinku ruta 40. Wymyte maszyny od razu lepiej się prezentują.

SONY DSC

Kolejną sprawą na dziś jest dokładne przyjrzenie się wszystkim elementom. Sprawdzenie stanu łańcucha i zębatek, klocków hamulcowych itd. W następnych dniach przyjdzie czas na wymianą oleju i filtra.Dziś jeszcze wyjmuję tak zwany airbox i czyszczę go dokładnie. A następnie zakładam nowy filtr powietrza. Mamy go jeszcze z zapasów przywiezionych z Polski.

SONY DSC

I tak kończymy na dziś prace przy motocyklu. Czas iść na spacer, bo ocean szumi i wzywa…