Dzień trzysta dziewiąty 29.07.2019
Od rana akcja w z wymianą alternatora. Krzysztof twierdzi, że piszczy, ze łożysko, ze coś tam. Finalnie znajdujemy w Arica niewielkie serwis wymiany i naprawy. Działamy. Za 20000 peso chilijskich naprawiamy i regenerujemy alternator, ale chyba to jednak popiskuje nam pompa wody… chcemy dziś dojechać w góry, wiec noc może być ciężka… Naprawiamy dwa alternatory, ten co mamy zamontowany i zapasowy. Razem 40000 peso chilijskich (peso po 650-690 za dolara, zależy ,gdzie wymieniasz). Najpierw ujechaliśmy może z 5 km. Słyszymy w silniki dziwny dźwięk. Postanawiamy się wrócić do elektryka. Wiatraczek wentylatora się zgiął jakoś nie wiadomo czemu. W każdym razie niby postukał, popukał. Naprawił.
Jedziemy dalej. 70 km od Arica, w kierunku granicy boliwijskiej, słyszymy dziwny dźwięk i już wiemy, ze alternator nie pracuje. Posypało się łożysko w drobny mak. Wymieniamy sprawnie (jak to pięknie brzmi ta liczba mnoga) no dobra, Krzysztof wymienia sprawnie alternator, wkurzony na maksa, powoli się ściemnia, za daleko nie dojedziemy. Nocujemy jakieś 50 km od granicy.