Kolumbia – Dzień 535

Dzień pięćset trzydziesty piąty – 11. 03.2020

Można by powiedzieć, że zamieszkaliśmy nad oceanem. I chyba nie ma w tym przesady, bo nie wiemy kiedy ruszymy dalej… A chyba o to chodzi, że małe zasiedzenie się w jednym miejscu oznacza zamieszkanie :). No dobra to takie nieuporządkowane myśli z rana. Poza tym obserwujemy jak nowi ludzie przyjeżdżają na kemping, zachwycają się plażą, palmami, piaskiem i szumem oceanu. A szum jest spory, bo duże fale czasem podchodzą prawie pod nasz samochód.

Inna sprawa, że takie bliskie przebywanie nad brzegiem morza niesie za sobą niespodzianki. A mianowicie wszystko mamy ciągle lekko wilgotne i słonawe. Wiatr wiejący od wody niesie ze sobą jej drobinki i osadza na wszystkim. I o ile w ciągu dnia słońce w mgnieniu oka wszystko wysusza, to pod wieczór mokra warstwa jest wyraźnie wyczuwalna. Ciekawe jak ta sól wpłynie na nasze auto… 🙂

Trochę przed zmrokiem na kemping zajeżdżają dwa auta wyprawowe z Francji. Jedno nawet całkiem spore, około 5 tonowe Iveco. Drugi, to Isuzu z wielką kapsułą z tyłu. Rozkładają się niedaleko nas, ale nie przyszli się przywitać… 🙂

—————————–