Kolumbia – Dzień 601

Dzień sześćset pierwszy – 16.05.2020

Mój ulubiony napój kolumbijski to Pony Malta. Oczywiście jest on wystarczająco szkodliwy i niewdzięczny, bo po nim trzeba znowu spalać kalorie… Po pierwsze ma dużo cukru, po drugie jest gazowany, po trzecie zawiera inne substancje konserwujące, barwiąco-sztuczne. Ale smak… Coś pomiędzy colą a podpiwkiem. Dla mnie bomba…

Około 22 godziny, już długo po zapadnięciu ciemność, na taras wywabił mnie narastający dźwięk jakiejś maszyny. Okazało się, że ulicą idzie dwóch ludzi całkowicie zasłoniętych białym kombinezonem, w maskach na twarzy. Na plecach mieli jakiś hałasujący agregat a w ręku długą i grubą rurę  której wydobywał się jakiś biały dym. Od razu stanęła mi przed oczami scena jak z jakiegoś filmu fantastycznego. A po chwili dotarło do mnie że to taka akcja z odkażaniem poboczy jezdni i chodników… Sam nie wiem co o tym myśleć…

————————————-