Boliwia – Dzień 251

Dzień dwieście pięćdziesiąty pierwszy 01.06.2019

Kolejny poranek w hotelu był po prostu rozkoszny. Piękny widok na otaczające La Paz wzgórza. Nie chciało nam się za bardzo wyjeżdżać, jednak suma za kolejną noc zachęciła nas do spakowania się i o 10.00 siedzieliśmy już w aucie. W rosnącym korku opuszczaliśmy La Paz w kierunku prowincji Yungas. Pocztkowo droga zaprowadziła nas na wysokość 4470 m.n.p. tam przypatrywaliśmy się produkcji chunas, czyli ziemniaków pozbawionych wody.

image008

Mieszkańcy okoliczni moczą ja dwa lub cztery tygodnie w wodzie (pobliskiej lagunie). Potem suszą na słońcu. Takie przygotowanie pozwala na przechowywanie ziemniaków przez wiele, wiele lat.

IMG_840522

Kolejnym etapem drogi był długi zjazd w przepięknym kanionie. Wreszcie nadeszła ta chwila, aby wjechać na słynną na cały świat, drogę śmierci. Prawie przeoczyliśmy niepozorny wjazd, i tabliczkę wskazującą wjazd na ruta de la muerte. Kiedyś była ona regularnym szlakiem tranzytowym z boliwijskim nizin do La Paz. Obecnie jest raczej atrakcją turystyczną, ponieważ wybudowano asfaltowy odcinek asfaltowej drogi pomiędzy tymi rejonami.

image011 image014 image022

Droga wąskimi i pełnymi zakrętów wśród kilkusetmetrowych urwisk trawersami, wiodła nas coraz niżej. Czasami mijaliśmy spadające po prawie stromych skałach wodospady. Przejeżdżaliśmy przez gęste krople wody. Mieliśmy szczęście, w pogodzie zapowiadali deszcz, a my trafiliśmy na piękne słońce.

image028 image027 image040

Gdzie niegdzie trakt zwężał się do dwóch trzech metrów i koła bardzo blisko zbliżały się do przepaści. Czasem musiałam zamknąć oczy… ale tylko czasem. Jakoś walczyłam z moim lękiem wysokości. Mój opanowany i zdecydowany mąż pewnie prowadził samochód, ku kolejnym niebezpiecznym zakrętom.

image044

Około  godzinę zajął nam zjazd ponad 2 tysięcy metrów niżej, podczas którego prawie całkowicie zmieniliśmy klimat. Roślinność na zboczach skał stała się bardziej soczysta, wręcz tropikalna. Gorąco i trochę wilgotno. Wiele owoców tropikalnych. Droga nie byłaby turystyczną atrakcją, gdyby nie pobierali turystycznej opłaty…  25 boliwianów za osobę, około 12 zł za osobę.

image049

Zastanawiając się gdzie spędzić noc na godzinę przed zmierzchem dojeżdżamy do Coroico, które widzimy w oddali na szczytach wzgórz.

image039 image038

Przed samym miasteczkiem utykamy w korku. Boliwijczycy w oczekiwaniu na paliwo zablokowali drogę. Potem w gęstniejącej ciemności jeżdżąc po straszliwych stromiznach i zboczach gór, z niewielkim powodzeniem szukamy noclegu. Marzył nam się tani kamping, ale zmuszeni jesteśmy wybrać nędzny hostel familiar. Nora i drogo. Ale przynajmniej samochód jest bezpieczny i my też.