Archiwum kategorii: Ameryka Południowa

Chile – Dzień 165

Dzień sto sześćdziesiąty piąty 07.03.2019

Rano budzi nas deszcz. Co prawda ten deszcz już w nocy dał o sobie znać i mocno bębnił w blachy samochodu, ale dopiero rano na dobre zorientowaliśmy się że pada. Niby niewielki deszcz, ale każde wyjście na zewnątrz na czas dłuższy niż 5 minut powodował, ze ciuchy były mokre.

Chile – Dzień 164

Dzień sto sześćdziesiąty czwarty 06.03.2019

Budzimy się po ósmej i śpiesznie zabieramy się z tego dzikiego miejsca, gdzie nocowaliśmy. Jedziemy przez Quillon w stronę głównej drogi nr 5. Przez przypadek w Quillon trafiamy na informację turystyczną i przypadek pokieruje nas do Valle Las Trancas na koniec drogi nr N-55.

Chile – Dzień 163

Dzień sto sześćdziesiąty trzeci 05.03.2019

Nieśpiesznie jedziemy w kierunku Concepcion. Nie wydaje się, że tam dziś dotrzemy. Cały czas przemieszczamy się wzdłuż wybrzeża Pacyfiku i cieszymy się słońcem i piękną pogodą. Co prawda w nocy było zimno i trzeba było włączać ogrzewanie postojowe, ale w ciągu dnia wypogadza się i wraca ogólne zadowolenie.

Chile – Dzień 161

Dzień sto sześćdziesiąty pierwszy 03.03.2019

Noc spędzamy na wybrzeżu, z widokiem na bezludną wyspę pingwinów. Rano po prostu śniadanie, później pakujemy się i wyjeżdżamy. Lekki deszczyk towarzyszy nam, Uedy po ostrych zakrętach w górę a później w dół, przebijamy się do maleńkiej miejscowości uczepionej góry, o wdzięcznej nazwie Mississippi.

Chile – Dzień 160

Dzień sto sześćdziesiąty 02.03.2019

Rano sytuacja trudna. Budzimy się pod wulkanem, a tu problem z powietrzem w jednym kole. Na szczęście jakoś dojeżdżamy do  Villarica i działamy. Trzeba znaleźć gumiarnię. W Chile inaczej niż w Argentynie, wulkanizacja nazywa się vulcanization, a nie jak w Argentynie gumeria.

Argentyna – Dzień 158

Dzień sto pięćdziesiąty ósmy 28.02.2019

Dziś długi czas campingowania. Rano nie możemy się zebrać, wykorzystujemy słońce, ładujemy panelem solarnym akumulator „hotelowy”, czekamy aż na słońcu wyschnie pranie.

IMG_4116

Jemy spokojne śniadanie, a później jeszcze wycieczka nad Laguna Verde, gdzie robię parę zdjęć…

IMG_3995

W południe zbieramy się wreszcie i znowu szutrową drogą wracamy do Junin de los Andes, by późnym popołudniem ponownie wjechać na teren parku Lanin, tym razem od strony drogi 60, gdzie wulkan powinien już być bardzo widoczny.

Argentyna – Dzień 156

Dzień sto pięćdziesiąty szósty 26.02.2019

Poranek szybko nadchodzi pomimo gór dookoła i już po 8.00 widać słońce. Jedziemy spokojnie w kierunku Villa de Angostura. Mamy kilka alternatywnych planów, jak tu się przedostać kolejny raz do Chile (ceviche wzywa…woła z daleka…), ale chyba jednak będziemy się kierować na wulkan Lanin, nad Junin de Los Andes.